Dziewięcioro dzieci i 40 wnucząt Fatmy Omar A-Najar ciągle nie może uwierzyć w to, co zrobiła. Podejrzewali, że coś jest na rzeczy, gdy wczoraj rano nagle wezwała wszystkich do swojego domu. Spotkanie wyglądało jak długie pożegnanie. Tych, którzy nie przyszli, odwiedziła w ich własnych domach. Kilkanaście minut po południu jej szczątki były już rozrzucone na jednej z ulic izraelskiego miasta Jabalya. W imię świętej wojny Palestyńczyków z terrorystycznej organizacji Hamas.
Jej rodzina z trudem dochodzi do siebie. Ale synowie już chwalą z dumą czyn matki. "Pokazała mi życiowy cel. Pokazała, że trzeba walczyć z niewiernymi" - wyjawił jeden z nich. I zapowiedział, że pójdzie jej drogą. "Z boską wolą ja i wszyscy w mojej rodzinie zginiemy kiedyś śmiercią męczennika" - dodał złowieszczo.
To w Izraelu szok. Bo do tej pory zgrozę budziły głównie tzw. czarne wdowy, czyli młode dziewczyny, które straciły na wojnie mężów, braci i ojców. Chcąc ich pomścić, decydowały się na samobójcze zamachy.