Poszło o to, że cypryjskie statki nie mogą wchodzić do tureckich portów. Unii w końcu znudziło się przekonywanie Turcji, że jeśli chce być we Wspólnocie, to musi uznać Cypr. Ale to niełatwa sprawa. Bo na północy wyspy jest tureckie państewko, którego nikt - poza Ankarą - nie uznaje. Cały świat utrzymuje kontakty z Cyprem rządzonym przez Greków i nie dostrzega tureckiej części Cypru. Stąd cała awantura.

Reklama

Komisja Europejska zastrzega jednak, że nie chce całkowicie przerwać negocjacji o wejściu Turcji do UE. Chodzi tylko o niektóre dziedziny, takie jak rynek wewnętrzny oraz transport i sprawy morskie.

Turcja na razie nie komentuje decyzji unijnych urzędników. Być może dlatego, że już wcześniej w tym kraju osłabł unijny entuzjazm. Zresztą przyczynili się do tego europejscy politycy, skutecznie studzący zapał Turków, którzy od kilkudziesięciu lat starali się wejść do UE.

Tymczasem w kraju nad Bosforem gości właśnie papież Benedykt XVI. I już pierwszego dnia oświadczył: "Turcja powinna wejść do Unii Europejskiej". A to spore zaskoczenie dla całej Unii, bo papież był uważany raczej za przeciwnika przyjmowania do Wspólnoty tego muzułmańskiego kraju.

Reklama