Dwa Boeingi 767 są skażone trucizną. Te samoloty między 3 a 28 listopada przewiozły pasażerów 37 lotów. Już wiadomo, że latały głównie między Londynem a Moskwą. To jeszcze nie dowód, że zabójstwo Litwinienki zlecił rosyjski wywiad, ale już mocna poszlaka.

Reklama

Czy zdrowie wszystkich, którzy podróżowali wtedy feralnymi maszynami, jest w niebezpieczeństwie? Na razie nikt nie wszczyna alarmu. Nie wiadomo też, czy trzeba będzie przebadać pasażerów. Linie lotnicze uspokajają, że w samolotach były śladowe ilości tego radioaktywnego pierwiastka i nic nikomu nie grozi.

Policja wciąż stara się ustalić, w jaki sposób radioaktywna trucizna dostała się na Wyspy Brytyjskie. To kolejne tropy na szlaku poszukiwań śladów po polonie. Wcześniej brytyjska policja znalazła truciznę w kilku miejscach, które Litwinienko odwiedził w dniu otrucia.

Scotland Yard - tak na wszelki wypadek - poradził wszystkim, którzy mogli spotkać się z byłym rosyjskim szpiegiem, żeby zrobili sobie badania radiologiczne.

Reklama