Przebicie się na jakimkolwiek rynku to dla peruwiańskich winiarni nie lada orzech do zgryzienia. I pewnie dlatego mała winiarenka z miasteczka Chiclayo wpadła na wybuchowy pomysł. Postanowili przed świętami i Nowym Rokiem, za - zaledwie - równowartość dolara za butelkę (ok. 3 zł), sprzedawać "Bin Laden Champagne". Ale władzom miasteczka pomysł się bardzo nie spodobał.
Włodarze najpierw skonfiskowali winiarzom to, co jeszcze w ich piwniczkach z kontrowersyjnej serii zostało i wylali do ścieków. Po czym oświadczyli wszem i wobec, że ci, którzy szampana już kupili, niech za wszelką cenę powstrzymają się od jego picia, bo może to się dla nich źle skończyć. Dlaczego? Bo jakakolwiek znajomość z bin Ladenem jeszcze nikomu na dobre nie zrobiła.