Młoda kobieta z bawarskiego miasta Straubing pracowała w barze szybkiej obsługi. Nie to, że nie chciała iść do pracy, bo jej nie lubiła. Po prostu pożyczyła od kolegi z baru 25 euro (ok. 100 zł) i nie miała dla niego pieniędzy. W dniu, w którym musiała oddać dług, wymyśliła, że została porwana. Powiadomiła o tym rodziców, którzy przerażeni postawili na nogi miejscową policję. A dziewczyna wróciła do domu już następnego dnia - cała i zdrowa. Oświadczając, że porywacz ją uwolnił.
Kłamstwo jednak szybko wyszło na jaw. Gdy mundurowi wzięli dziewczynę w krzyżowy ogień pytań, ta wyśpiewała prawdę. Teraz, zamiast kilkudziesięciu euro długu, może go mieć aż 1000 euro. Taka właśnie grozi jej grzywna.