W zapachu gustują głównie mężczyźni, choć jest przeznaczony dla obu płci. Dzięki przystępnej cenie - flakon kosztuje tylko jednego dolara (ok. 3 zł) - perfumy stały się w Libanie prawdziwym hitem. Dystrybutorem "szyickiej woni" jest właściciel sieci supermarketów - Mohammad Dekmak. Ma on sklep m.in. w południowej części stolicy kraju - Bejrucie - uważanej za twierdzę Hezbollahu. Gdy tylko dostał próbkę perfum od autora - niejakiego Ali Akil Dżakila - wyczuł złoty interes i zamówił dużą ilość zapachu.
Oczywiście nie chodzi tu tylko o to, żeby zwolennicy bojówkarzy ładnie pachnieli. Zapach ma ich również agitować politycznie. Dlatego do każdej buteleczki dołączono fotografię przywódcy Hezbollahu, szejka Hasana Nasrallaha, i slogan z jego przesłaniem: "Jesteście prawdziwą nadzieją. Głęboko w Was wierzę i obiecuję Wam boskie zwycięstwo".
Hezbollah jest partią, która opanowała południe Libanu. USA uważa ich za organizację terrorystyczną, podejrzewa o związki z Al-Kaidą. W lipcu jej bojownicy - w rewanżu za izraelską operację w Strefie Gazy - uprowadzili dwóch żydowskich żołnierzy. W odwecie Izrael najechał na Liban.