Ledwo słyszalny dźwięk zatrzymał na chwilę Alberta i Petera Kottke w ich wspinaczce po pustkowiu Gilia, w stanie Nowy Meksyk. Bracia rozejrzeli się dookoła. Po drugiej stronie rzeki Gila zobaczyli ruch. Okazało się, że to kobieta wzywająca pomocy.
Bracia przeszli rzekę i znaleźli Carolyn Dorn, 52-letnią Amerykankę. Od pięciu tygodni błąkała się po okolicznych lasach. Od świata odcięła ją wezbrana rzeka. Kobiety szukano trzy tygodnie. Potem, gdy zgasła nadzieja, odwołano ratowników.
Carolyne Dorn była zbyt wyczerpana, żeby iść z braćmi. Dali jej więc jedzenie, nazbierali drewna na ognisko, napełnili butelki wodą i zostawili książkę. Ruszyli po pomoc. Po prawie dwóch dniach marszu przez góry dotarli do Silver City. Tam zawiadomili ratowników. Amerykankę uratował helikopter Gwardii Narodowej Nowego Meksyku.
Region lasów Gila jest tak wyludniony, że bracia, którzy już wielokrotnie chodzili na wyprawy, nigdy nie spotkali tam żywej duszy. Tym razem, szczęśliwie dla pani Dorn, udało im się.