To oficjalne wyniki komisji wyborczej: były wicepremier będzie teraz dyktatorem Turkmenistanu. Obiecuje, co prawda, że zreformuje kraj, wprowadzi system wielopartyjny i demokrację. Ale czy mieszkańcy tej byłej radzieckiej republiki mogą mu wierzyć? Przecież już przyrzekał, że wybory będą wolne i uczciwe, a okazało się inaczej. Bo eksperci OBWE twierdzą, że głosowanie było sfałszowane.
A demokratyczne zmiany to warunek Amerykanów. Bo oni nie chcą kupować gazu od Turkmenistanu bez reform władzy. A że Chińczycy czy Rosjanie takich warunków nie stawiają, tylko płacą ciężkie pieniądze za gaz i jeszcze inwestują w Turkmenistanie, więc Berdymuchamedow może bez problemu być dyktatorem. Tak jak jego poprzednik, Nijazow.
Ten ogłosił się ojcem wszystkich Turkmenów, budował swe pomniki. A napisanego przez siebie poematu uczyli się na pamięć wszyscy Turkmeni.