Ucierpią na tym klienci, bo prostytutki przerzucą na nich dodatkowe koszty swojej działalności - dowodzą przedstawiciele niemieckiego związku zawodowego o nazwie ver.di. Twierdzą, że nie mają nic przeciwko ryczałtowi od nierządu, ale jest on po prostu za wysoki.

Urzędnicy jednak nie ustąpią. Berlin zadłużony jest już na ponad 60 miliardów euro i potrzebuje pieniędzy. Choćby i z dodatkowego opodatkowania najstarszego zawodu świata.

Dodatkowego, bo prostytucja w Niemczech jest legalna i opodatkowana jak każdy inny zawód. Berlin chce pójść śladami Kolonii, która zarobiła w 2006 roku prawie milion euro na zryczałtowanych opłatach od prostytutek.



Reklama