"Jest wiele czynników niepewności m.in. to, jak zachowa się Francois Bayrou" - mówi Smolar. Ale dodaje, ze jest jednak mało prawdopodobne, by centrowy polityk poparł kandydatkę lewicy. "Na pewno zaś nie wezwie do głosowania na kandydata prawicy, bo cała jego kampania była prowadzona przeciwko Sarkozy'emu" - dodaje. Co zatem może zrobić Bayrou? "Może zachęcić swoich zwolenników by dokonali radykalnych zmian, czym zasugeruje poparcie dla Royal" - twierdzi Smolar.

Zgadza się z nim historyk Aleksander Hall. "Chociaż Sarkozy jest mocnym faworytem we francuskich wyborach, jednak głosy zwolenników centrysty Francoisa Bayrou mogą w drugiej turze wzmocnić pozycję Segolene Royal" - twierdzi Hall.

Druga sprawa, jak zachowa się czwarty z najważniejszych tegorocznych kandydatów - nacjonalista Jean Marie LePen.

Co jeszcze może przeważyć szalę na korzyść któregoś z dwojga kandydatów? Według Smolara wiele może wyjaśnić debata między kandydatami, której zabrakło przed pierwszą turą. "Może ona mieć decydujący charakter i ostatecznie wpłynąć na wolę wyborców" - twierdzi politolog.

Z kolei dr. Bartłomieja Zdaniuka z Instytutu Nauk Społecznych Uniwersytetu Warszawskiego zaskakują wyniki uzyskane przez poszczególnych kandydatów. "Sarkozy zdobył w I turze aż 30 procent. Dawno tego nie było" - twierdzi Zdaniuk. Zwrócił też uwagę na fakt, iż trzeci w wyścigu prezydenckim Francois Bayrou zdobył aż 18 proc. głosów, czyli więcej niż pięć lat temu Jacques Chirac.

Według sondażu, przeprowadzonego przez instytut Ipsos, w głosowaniu za 2 tygodnie Nicolas Sarkozy zdobędzie 54 proc. głosów, a Segolene Royal 46 proc.