Policja ścigała Ji Xiulan od czterech lat. Kobieta była nieuchwytna. Ukrywała się w miejscowości Yongcheng w centralnych Chinach. Namierzył ją na ulicy policjant.

Policja dowiedziała się o jej "interesie" w 2003 roku. Doniósł o tym taksówkarz, który zauważył, że kobieta przewozi w koszu kilkanaście niemowląt. W handlu dziećmi kobiecie pomagali mąż, syn i synowa - wszyscy już siedzą.

O bulwersującym "biznesie" poinformował dziennik "China Daily". Gazeta oburza się na proceder, ale nie wspomina słowem o tym, co robią chińskie władze. A te zmuszają ubogie kobiety do aborcji, gdy spodziewają się trzeciego dziecka (w Chinach oficjalnie wykonuje się ok. 10 mln zabiegów rocznie).



Pekin toleruje dziecięce niewolnictwo. Dzieci pracują po kilkanaście godzin na dobę w fabrykach i na plantacjach za miskę ryżu.