Mężczyzna wyskoczył z okna na siódmym piętrze. Widzieli to milicjanci, ale nie zdążyli zapobiec tragedii. Ustalili jednak, skąd wyskoczył desperat. Weszli do mieszkania, w którym zamknięto ludzi. Później ustalili, do kogo należało i aresztowali czterech zwyrodnialców.

Reklama

Dramat upośledzonych Chińczyków uwięzionych w miejscowości Hulan (północne Chiny) mógł ciągnąć się latami. Trudno to ustalić, bo stopień upośledzenia uwolnionych jest tak duży, że nie wiedzą, kim są i skąd pochodzą, a wielu nie umie w ogóle mówić.

Dlaczego sąsiedzi nie zawiadomili milicji, że w mieszkaniu obok dzieją się straszne rzeczy? Prawdopodobnie byli zastraszeni przez gang wynajmujący chorych do niewolniczej pracy na budowach i roli.

W 2007 roku chińskie władze obiecały, że będą walczyć z niewolnictwem i pracą dzieci. Zmusiły je do tego doniesienia, że setki ubogich chłopów, dzieci i osób upośledzonych było zmuszanych lub zwabianych do pracy w cegielniach i kopalniach w prowincjach Szansi (Shanxi) i Honan (Henan) w środkowych Chinach.