Rohel Miah w lutym wybrał się do hipermarketu budowlano-dekoracyjnego Homebase w Calcot w hrabstwie Berkshire, ubrany w arabski strój dżalabija, kamizelkę i czapeczkę. Chciał kupić drewno na muzułmański pogrzeb swojej ciotki. Jej ciało miało być nim przykryte. Ale kiedy robił już zakupy, zadzwonił jego brat. Powiedział, że nie jest już potrzebne.
Miah wybiegł wtedy z hipermarketu. Był tak zaaferowany pogrzebem, że zapomniał o portfelu i kluczykach. Kiedy wrócił, usłyszał, że wybiegł jak "terrorysta i zamachowiec-samobójca". Poczuł się tak urażony, że zażądał odszkodowania - 150 tysięcy funtów.
Dyrekcja marketu odrzuca oskarżenia. Twierdzi, że nikt tak nie powiedział, a Miah chce wyłudzić pieniądze.
Jeszcze bardziej oburzone są rodziny ofiar i ranni w zamachach w Londynie z 7 lipca 2005 roku. Islamscy terroryści zabili wtedy 52 osoby. Średnie odszkodowanie za śmierć bliskiego w tamtym zamachu to 17 tysięcy funtów! Jak pisze "Sunday Express", Danny Biddle, który stracił wtedy obie nogi i oko, dostał tylko 118 tysięcy funtów. "Nie mam nic przeciwko odszkodowaniom, nawet za urażone uczucia, ale trzeba znać proporcje" - powiedział gazecie. Największe przyznane odszkodowanie za tamten zamach to 152 tysiące funtów.
Ale Miah się nie przejmuje takimi uwagami. Nie dość że go publicznie obrażono, to jeszcze trafił na posterunek. "Przez to opuściłem pogrzeb ciotki" - opowiada wzburzony.
150 tysięcy funtów, czyli prawie 900 tysięcy złotych - tyle żąda brytyjski muzułmanin za nazwanie terrorystą. Brytyjczycy są zbulwersowani. To tyle, ile wynosiło największe odszkodowanie dla poszkodowanych w zamachu z 7 lipca 2005 roku. Islamscy terroryści zabili wtedy 52 osoby.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama