Państwa rozwijające się, jeśli przestrzegają prawa międzynarodowego, powinny mieć dostęp do energii nuklearnej, wykorzystywanej do celów pokojowych - oświadczył w Trypolisie prezydent Francji. A mówiąc to, miał na myśli nie tylko Libię, ale także inne kraje arabskie.
Francuski szef MSZ i jego libijski kolega podpisali już umowę o współpracy w tej dziedzinie. Francja ma pomóc Libii w wybudowaniu reaktora nuklearnego, który byłby wykorzystywany do uzyskiwania wody pitnej ze słonej wody morskiej.
To pierwsze tak otwarte wsparcie, jakie Trypolis dostał od kraju zachodniego w sprawie atomu. A Francja to kraj, który w największym stopniu korzysta z energii z atomu. Paryż doskonale zdaje sobie sprawę, że taka propozycja to okazja do zawiązania cennego sojuszu, a przy okazji szansa na zyskowne kontrakty. Poza tym oba kraje będą się jeszcze dogadywać w sprawie wspólnego poszukiwania na terenie Libii złóż uranu. Wszystko wygląda więc na poważną współpracę.
Sarkozy, przy okazji wizyty w Trypolisie, opowiedział o swojej wizji współpracy z krajami arabskimi. Francuskiemu przywódcy marzy się Unia Śródziemnomorska, która łączyłaby pięć państw europejskich i pięć państw arabskich: Francję, Hiszpanię, Włochy, Cypr i Portugalię z jednej strony oraz Algierię, Maroko, Tunezję, Mauretanię i Libię z drugiej. Pomysł ten bardzo spodobał się libijskim politykom.
Dziwić może ta zażyłość między Francją a Libią. Wszystko dlatego, że to właśnie Paryż, a w szczególności żona prezydenta Sarkozy'ego zaangażowała się w negocjacje między Libią a Bułgarią w sprawie uwolnienia pięciu pielęgniarek i lekarza, skazanych na śmierć za zarażenie ponad 400 dzieci HIV. Siostry zostały ułaskawione, a karę śmierci zamieniono na dożywocie. Gdy Bułgarzy wrócili do kraju, prezydent Bułgarii ich ułaskawił.