Na razie nie ma informacji o ofiarach trzęsienia ziemi. Wiadomo tylko tyle, że centrum wstrząsów miało miejsce pod wodą (w Morzu Jońskim). Fala uderzeniowa była jednak ogromna, bo wstrząsy o sile 5,1 stopni w skali Richtera mogą już poważnie naruszyć konstrukcję budynków. Grecy są więc o krok od gigantycznej tragedii.

Nie jest łatwo. Grecy - po pierwsze - muszą poradzić sobie z ogniem, bo w przeciwnym razie - jeśli będą kolejne trzęsienia ziemi - dojdzie do prawdziwego kataklizmu. Tymczasem Grecja ma trudności z opanowaniem żywiołu. W ciągu ostatnich kilku godzin wybuchło 89 nowych pożarów. Lasy płoną w ponad 170 miejscach. W niektórych rejonach kraju ściana ognia ma ponad 160 kilometrów długości.

Najgorsza sytuacja jest w okolicach starożytnej Olimpii oraz w okolicach Koryntu. W pożarach zginęły już 63 osoby, w tym siedmioro dzieci. W całym kraju trwa żałoba narodowa. Premier ogłosił stan wyjątkowy.

Sekretarz prasowy ambasady polskiej w Grecji Sławomir Misiak twierdzi, że na razie nie ma żadnych doniesień o tym, by wśród ofiar byli Polacy. Stuprocentową pewność będzie jednak można mieć dopiero wtedy, gdy Grecy przeprowadzą badania DNA ofiar.

Grecy są już niemal pewni, że za pożary odpowiedzialna jest nie pogoda, lecz człowiek. Media wciąż podają kolejne informacje na ten temat. Winą obciążają nieuczciwych deweloperów, którzy - podpalając lasy - chcą zdobyć nowe tereny pod inwestycje oraz terrorystów.

Policja wyznaczyła nagrodę miliona euro dla osób, które wskażą podpalaczy. Od piątku policja zatrzymała 10 osób podejrzanych o podkładanie ognia. Zarzuty postawiono jednej z nich.









Reklama