"Stany Zjednoczone przewodzą światu militarnie, ekonomicznie - choć ta pozycja słabnie - ale nie przewodzą moralnie i politycznie" - powiedział Wałęsa w Chicago.
Dodał, że Ameryka powinna się zastanowić "na czym budować nową rzeczywistość i z jakim systemem ekonomicznym, bo ten obecny nie ma szans wytrzymać nadchodzącego stulecia". Były prezydent stwierdził, że wybór dwa lata temu Baracka Obamy na prezydenta Stanów Zjednoczonych był postrzegany w Europie przede wszystkim jako nadzieja na reformy.
"Nawet w Stanach Zjednoczonych zauważyłem, że byli ludzie, którzy też tak myśleli. Dramatem jest, że każdy wtedy inaczej pojmował te reformy. Mieliśmy nadzieję, że Obama ułoży to w jakiś program dla świata. Będzie bardzo źle, jeżeli mu się to nie powiedzie. Świat wpadnie w anarchię, a wy będziecie odpowiedzialni" - powiedział Wałęsa.
Historyczną rolę Lecha Wałęsy w procesie przemian ustrojowych w Polsce podkreślił w swoim przemówieniu stanowy senator Bill Brady, który jest republikańskim kandydatem na gubernatora Illinois.
"Mam 49 lat i dobrze pamiętam te czasy, kiedy kończyłem szkołę średnią i zaczynałem studia, gdy byliśmy świadkami historycznych wydarzeń, które zmieniły świat. Wydarzeń, które nie byłyby możliwe bez przywództwa Lecha Wałęsy, a które rozpoczął papież Jana Paweł II i kontynuował nasz prezydent Ronald Regan" - powiedział Brady.
Spotkanie z Lechem Wałęsą w Klubie Uniwersyteckim w Chicago zorganizowała polityczna organizacja pod nazwą "Dla dobra stanu Illinois" (For the Good of Illinois) założona m.in. przez amerykańskiego polityka polskiego pochodzenia Adama Andrzejewskiego. Wałęsa w styczniu przyleciał do Chicago, by wesprzeć jego kampanię przed prawyborami na urząd gubernatora stanu Illinois. Andrzejewski w głosowaniu nie uzyskał jednak wystarczającego poparcia.
Lech Wałęsa przyleciał do Chicago z Nowego Jorku, gdzie w poniedziałek brał udział w wiecu zrzeszenia związków zawodowych pracowników budowlanych.