Dżabr al-Faifi oddał się w ręce saudyjskich władz dwa tygodnie temu. To prawdopodobnie jeden z niegdysiejszych więźniów obozu w Guantanamo, który w 2006 r. został przekazany Arabii Saudyjskiej, gdzie miał przejść program „rehabilitacji”. Jednak po zakończeniu programu al-Faifi uciekł do Jemenu, gdzie wstąpił w szeregi tamtejszej Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim (AQAP). Najwyraźniej jednak życie terrorysty nie było mu w smak, gdyż postanowił wrócić do domu.

Reklama

Wiadomo, że terrorysta skontaktował się ze służbami bezpieczeństwa w Rijadzie i zaproponował „wymianę usług”. W zamian za zapewnienie spokojnego powrotu do domu zgodził się ujawnić informacje, jakie posiada. W wymianę zaangażował się też jemeński rząd, który zaaranżował spotkanie Faifiego z przedstawicielami saudyjskich służb bezpieczeństwa.

Informacje przekazane przez zmęczonego terroryzmem bojownika okazały się na wagę złota. Dzięki nim przechwycono dwie przesyłki bombowe, jakie znalazły się na pokładzie samolotów lecących z Bliskiego Wschodu do USA. Jedna z bomb – jak już wiadomo – wcześniej znajdowała się na pokładzie dwóch samolotów pasażerskich. Druga, gdyby nie wskazówki Faifiego, umknęłaby uwadze brytyjskich służb bezpieczeństwa.

W obu przypadkach przemyślnie ukryto ładunki trudno wykrywalnego materiału wybuchowego PETN w pustych pojemnikach na cartridge do drukarki.

Amerykanie twierdzą teraz, że najważniejszym poszukiwanym w związku z udaremnionymi zamachami pozostaje niejaki Ibrahim al-Asiri – mężczyzna w wieku około dwudziestu lat, uznawany przez służby wywiadowcze USA za najważniejszego twórcę bomb w szeregach jemeńskiej Al-Kaidy. – Jego poprzednie działania oraz doświadczenie w konstruowaniu bomb czynią z niego najważniejszego podejrzanego – anonimowo potwierdził dziennikarzom agencji AFP jeden z oficjeli w Waszyngtonie.

Reklama

Wiadomo, że brat Asiriego – przy pomocy skonstruowanej przez niego bomby, również zawierającej PETN – próbował m.in. zabić szefa saudyjskiego wywiadu, księcia Mohammeda Bin Najifa.