Uroczystości z udziałem polityków z Polski, przedstawicieli władz polonijnych i amerykańskich odbędą się w czwartek.

Pomysłodawcą inicjatywy, w myśl której honorową aleją imienia nieżyjącego prezydenta zostanie nazwany odcinek ulicy Central w dzielnicy Portage Park, historycznie związanej z Polonią, był John Arena z zarządu Parków Miejskich w Chicago oraz Daniel Pogorzelski, wiceprezes Towarzystwa Historycznego Północno-Zachodnie Chicago. Projekt stosownych przepisów przygotowali dwaj chicagowscy radni: Ariel Reboyras oraz Thomas Allen. Poparł go burmistrz Chicago Richard Daley.

Reklama

Zdaniem polonijnej dziennikarki radiowej Łucji Śliwy sam pomysł jest dobry, ale wybór dzielnicy "kupieckiej, z opuszczonymi biznesami i pustymi witrynami" sprawi, że nie będzie to godne upamiętnienie prezydenta.

"Jest to bardzo poważne przedsięwzięcie i choć pochwalam pomysł, to uważam, że należało wcześniej dopuścić do publicznej dyskusji na ten temat, pozwolić Polakom i Amerykanom polskiego pochodzenia wypowiedzieć się w sprawie miejsca i sposobu uczczenia pamięci zmarłego prezydenta, a tego nie uczyniono" - powiedziała Śliwa w rozmowie z PAP.

Dodała, że w swoim programie "Otwarty Mikrofon" w radiu 1490 AM wezwała słuchaczy, by kontaktowali się z pomysłodawcami i przekazali swoje opinie. Zdaniem Śliwy są w Chicago godniejsze miejsca do uczczenia pamięci Lecha Kaczyńskiego, który zginął 10 kwietnia w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem.

Chicagowski radny Ariel Reboyras przyznał, że dzwonią do niego Polacy, którzy wyrażają swój sprzeciw. Jak powiedział, nie spodziewał się, że decyzja władz miejskich Chicago będzie wzbudzać kontrowersje.

"Nie sądziłem, że będzie to polityczne wydarzenie. Nie miałem takich intencji. Jedyne, czym się kierowałem popierając tę inicjatywę było uhonorowanie cieszącej się powszechnym szacunkiem osoby, która zginęła tragicznie. Ma to być wyraz uznania" - tłumaczył Reboyras.

Reklama



Prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula uważa z kolei, że chicagowska Polonia powinna być zadowolona z decyzji radnych.

"Jako Polacy powinniśmy być zadowoleni, że radni przyjęli ustawę w sprawie nadania ulicy imienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego; jednak dotarły do mnie sygnały, że nie każdy jest zadowolony, ze względu na wybór dzielnicy. (...) Według mnie lokalizacja wynika z faktu, że ciągle mieszka tam dużo osób polskiego pochodzenia" - powiedział PAP Spula.

Organizatorzy uroczystości podkreślają, że dzielnica, w której Lech Kaczyński będzie miał swoją ulicę, historycznie jest związana z Polonią.

"Polacy tutaj przyjeżdżali, mieszkali, zakładali rodziny i nadal są tu obecni. Dlatego nie możemy wstydzić się tej dzielnicy, bez względu na to, jak ona wygląda" - powiedział PAP Sławomir Budzik, organizator uroczystości.

Dzielnica, która wyrosła wokół ulic Belmont i Central w północno-zachodniej części Chicago, nazywana była potocznie Władysławowem, od kościoła św. Władysława. W ostatnich latach ta część miasta, niegdyś zamieszkiwana prawie wyłącznie przez Polaków, stała się wieloetnicza. Z kolei recesja spowodowała, że niektórzy właściciele biznesów zmuszeni zostali do ich zlikwidowania.

Uroczystości otwarcia alei Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego odbędą się w czwartek - w amerykańskie Święto Weterana i w polskie Święto Niepodległości. Na odsłonięcie pamiątkowej tablicy do Chicago z Polski przyleci posłanka PiS Beata Kempa oraz kuzyn prezydenta Kaczyńskiego, Jan Maria Tomaszewski, który przywiezie specjalny list od prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.