O stanowisku na grudniowy szczyt UE Tusk rozmawiał w niedzielę w Warszawie premierami: Litwy - Andriusem Kubiliusem, Łotwy - Valdisem Dombrovskisem i Estonii - Adrusem Ansipem. Wszyscy zgodzili się co do tego, że unijny budżet powinien utrzymany na obecnym poziomie.
"Z wielką satysfakcją muszę stwierdzić, że wszyscy bez wyjątku prezentujemy ten sam pogląd, zgodnie z którym, na najbliższej Radzie Europejskiej nie powinniśmy dyskutować o przyszłości tego wieloletniego budżetu, tylko zgodnie z Traktatem, ale także zgodnie z tym co my odczuwamy jako interes Europy i naszych państw, powinniśmy pozwolić Komisji Europejskiej przedłożyć projekt wieloletnich ram budżetowych zgodnie z zapisami Traktatu" - powiedział premier Tusk na niedzielnej konferencji prasowej po spotkaniu szefami rządów trzech państw bałtyckich. "Tutaj ta jednomyślność była chyba stuprocentowa"- dodał.
"Nie jest rozsądne oczekiwanie, że kolejny budżet UE zostanie zwiększony. Zdajemy sobie sprawę, że w większości państw członkowskich UE rządy musiały ciąć wydatki" - powiedział premier Estonii Andrus Ansip.
Podobne stanowisko zajął szef litewskiego rządu Andrius Kubilius. "Chcemy widzieć skuteczną i udaną polską prezydencję w Unii Europejskiej, którą Polska obejmuje w drugiej połowie 2011 r. Będziemy to doświadczenie obserwować z dużą uwagą, gdyż nasza prezydencja nadchodzi w roku 2013" - dodał.
Premier Łotwy Valdis Dombrovskis powiedział, iż przygotowania do kolejnej perspektywy finansowej Unii powinny być oparte na odpowiedniej procedurze. "Co do wielkości kolejnego budżetu to powinniśmy pozostać mniej więcej na obecnym poziomie" - podkreślił. Mówił też, że należy dążyć do dalszego wyrównywania dopłat bezpośrednich dla rolników w starych i nowych państwach członkowskich.
Komisja Europejska ma przedstawić swą propozycję w sprawie budżetu UE po 2013 r. w lipcu przyszłego roku. Jednak brytyjski premier David Cameron na październikowym szczycie Unii uzyskał obietnicę, że temat budżetu pojawi się już w grudniu.
Rząd Camerona, jak ocenia się w Brukseli, dąży do tego, by we wnioskach ze szczytu 16-17 grudnia znalazły się zapisy o przyszłych redukcjach - a to w jakiś sposób ograniczyłoby pole manewru KE i byłoby bardzo niekorzystne dla krajów takich jak Polska, które zabiegają o jak największy budżet unijny.
Pod koniec listopada "European Voice", powołując się na źródła rządowe podał, że Wielka Brytania chce obniżyć nowy wieloletni budżet UE po 2013 r. poniżej 1 proc. PKB, co oznacza 250 mld euro mniej niż w obecnym budżecie, a cięcia miałby dotyczyć polityki spójności - której beneficjentem jest m.in. Polska.
Rząd premiera Tuska zabiega, aby na grudniowym szczycie przywódcy unijnych państw nie zobowiązywali się we wnioskach końcowych do żadnych zapisów, które mogłyby w jakiś sposób przesądzić o wielkości budżetu UE po 2013 roku.
Pod koniec listopada minister ds europejskich Mikołaj Dowgielewicz mówił, że "grupa państw chciałaby, by w trakcie grudniowej Rady Europejskiej zapadły pewne ustalenia dotyczące przyszłych wieloletnich ram finansowych". "My jesteśmy zdania, że według Traktatu z Lizbony i według zasad, jakie obowiązują w UE, to do KE należy prawo inicjatywy w tym zakresie" - powiedział wówczas Dowgielewicz. Zapowiedział też wtedy, że Polska będzie w tej sprawie szukać sojuszników m.in. wśród państw Grupy Wyszehradzkiej (obok Polski współtworzą ją Czechy, Słowacja i Węgry), ale także szerzej.