Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton zapewniła, że Unia "w pełni akceptuje wynik referendum, który uważa za odzwierciedlenie wyrażonych w sposób demokratyczny pragnień mieszkańców południowego Sudanu". Dodała, że UE chciałaby "ściśle i długoterminowo" współpracować z południem, które w lipcu ma stać się nowym państwem.
"To historyczny dzień dla Sudanu" - zaznaczyła Ashton.
W podobnym tonie wypowiedziała się amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, która oceniła, że referendum przebiegło bez zakłóceń. Wezwała władze północy i południa, by wspólnie pracowały na rzecz wdrożenia postanowień porozumienia pokojowego z 2005 roku, a także w sprawie wszelkich ustaleń na czas po referendum, "które zdefiniują ich przyszłość i doprowadzą do korzystnych wzajemnych stosunków".
Z kolei sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun z zadowoleniem wypowiedział się o "wielkim sukcesie" referendum i zaapelował do społeczności międzynarodowej, by wspierała odtąd i północ Sudanu, i południe.
"Pokojowy i wiarygodny przebieg referendum jest wielkim sukcesem dla wszystkich Sudańczyków" - oświadczył Ban, którego cytował jego rzecznik. Zaapelował następnie do przywódców południa i północy, by działali na rzecz "utrzymania pokoju i stabilności w tym kluczowym momencie".
Według oficjalnych wyników podanych w poniedziałek, za niepodległością południa Sudanu opowiedziało się 98,83 proc. głosujących.
Prezydent Sudanu Omar Hasan el-Baszir w poniedziałek, kilka godzin przed ogłoszeniem oficjalnych wyników, wydał dekret akceptujący decyzję południa Sudanu o oderwaniu się od północy.
Tygodniowe referendum, które rozpoczęło się 9 stycznia, było wynikiem ustaleń pokojowych z 2005 roku podpisanych przez rząd Sudanu w Chartumie i rządzący na południu kraju Ruch Wyzwolenia Sudańczyków (SPLM). (PAP)
ksaj/ mc/