"Telewizja poinformowała o wybuchu. Wasza firma nie poinformowała jednak o kłopotach mojej kancelarii" - miał, według dziennikara "Kyodo News" mówić na zebraniu premier Naoto Kan. Wściekły szef rządu podobno nawet wykrzyczał szefowi Tokyo Electric Power Co. - "Co się tam u was do cholery dzieje". Naoto Kan przejął kontrolę nad akcją ratowniczą, gdy zobaczył, co zamierza zrobić firma. Zabronił wycofać pracowników, którzy muszą wspomagać ratowników.

Reklama

Tymczasem nad TEPCO się czarne chmury. "Mieszkańcy prefektury są wściekli. Żądają głów" - mówił premierowi gubernator Fukushimy, Yuhei Sato. Dlatego rząd pokazuje, że robi co może i szuka kozła ofiarnego.