"Niemcy, inaczej niż wiele ważnych krajów Zachodu, przyjęły bardzo dobre stanowisko wobec nas" - powiedział Kadafi w wywiadzie, którego treść stacja RTL opublikowała we wtorek po południu.

"Niemcy przyjęły odpowiedzialne stanowisko i to Niemcy, a nie Francja, powinny mieć stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ" - dodał. Przyznał, że może sobie wyobrazić, iż Libia będzie współpracować z niemieckimi firmami.

Reklama

Kadafi powiedział, że utracił zaufanie do Zachodu. "Nie ufamy zachodnim ambasadorom, którzy przeciw nam spiskowali. Nie ufamy zachodnim firmom - oświadczył. - Będziemy teraz inwestować w Rosji, Indiach i Chinach. Nasze kontrakty naftowe otrzymają rosyjskie, chińskie i indyjskie firmy. O Zachodzie zapominamy!".

Skrytykował też prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. "Jest moim przyjacielem, ale myślę, że oszalał" - dodał Kadafi. Według niego nawet współpracownicy francuskiego prezydenta twierdzą, że cierpi on na chorobę psychiczną.

Pochwały Kadafiego pod adresem rządu w Berlinie to następstwo zastrzeżeń, jakie Niemcy wyraziły wobec propozycji ustanowienia nad Libią strefy zakazu lotów. Wprowadzenie tego zakazu postulują przede wszystkim Francja i Wielka Brytania, aby zapobiec bombardowaniom ludności cywilnej przez lotnictwo Kadafiego. Ustanowienie strefy zakazu lotów wymagałoby rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Chiny i Rosja są przeciwne zaangażowaniu w konflikt w Libii.

W 40-minutowej rozmowie z RTL libijski dyktator nazwał konflikt w swym kraju "małym incydentem" i zażądał przysłania do Libii komisji śledczej. "Zginęło tylko 150 do 200 ludzi, z czego połowa to funkcjonariusze sił bezpieczeństwa" - powiedział. Według Kadafiego w większej części kraju sytuacja jest spokojna.