Celem organizowanej przez MSZ misji z Wałęsą na czele, która będzie przebywać w Tunezji w dniach 28-30 kwietnia, będzie wsparcie demokratycznych przemian w tym kraju.
W ramach przygotowań do wyjazdu były prezydent spotkał się w piątek w Gdańsku z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego Jerzym Buzkiem.
"Jeśli ktoś jest w stanie wpłynąć na Tunezyjczyków i niektóre rzeczy w taki prosty sposób, ale ważny dla nich pokazać, być dla nich takim ważnym drogowskazem, to Lech Wałęsa" - powiedział dziennikarzom Buzek.
Podkreślał, że Polska jest naprawdę ceniona w tym rejonie świata, a fakt, że nie byliśmy krajem kolonialnym pozytywnie wpływa na nasz wizerunek. Szef PE ocenił, że jest to "kolejna wielka misja, którą przed sobą ma Polska". Zwrócił uwagę, że za kilka miesięcy rozpoczyna się przewodnictwo naszego kraju w UE.
Wałęsa zaznaczył, że z wielką powagą traktuje swoją misję, bo chce pomóc Tunezyjczykom rozwiązywać ich problemy. Przyznał, że nie spodziewa się sukcesów natychmiast po swojej wizycie w Tunezji.
"To nie są takie problemy, że można je rewolucją załatwić, nawet wojną nie da rady załatwić. Gdyby jedną grupę +zrzucić+, a drugą +posadzić+, zrobić demokratyczne wybory, to i tak zanim rozwiążą problemy, opracują programy, to trochę potrwa. Sukcesem będzie to na ile złapię kontakt, na ile będę zrozumiany z tym przesłaniem, z tym co będę miał do powiedzenia" - oświadczył Wałęsa.
Dodał, że będzie swoich rozmówców przekonywać do tego, żeby "oszczędzali siły i środki, nie ustępowali z walki", ale żeby ta walka odbywała się w sposób pokojowy i rozsądny.