Po śmierci Osamy bin Ladena najbardziej oczywistym kandydatem do przejęcia po nim przywództwa nad Al-Kaidą wydaje się dotychczasowy numer 2 w tej organizacji, egipski lekarz Ajman al-Zawahiri. Eksperci twierdzą jednak, że grupie grozi kryzys przywództwa.

Reklama

Cytowany przez agencję AFP jordański specjalista ds. ruchów terrorystycznych Abu Rumman ocenia, że Osama bin Laden, zabity w niedzielę w Pakistanie przez siły USA, stanowił pewien symbol. "Wraz z jego śmiercią Al-Kaida doświadczy kryzysu przywództwa, ponieważ żadna inna osobistość w siatce nie ma takiej charyzmy jak bin Laden" - powiedział.

Opinię tę podziela Anwar Eszki, dyrektor instytutu bliskowschodniego w Dżuddzie, w Arabii Saudyjskiej. "Trudno znaleźć kogoś, kto zastąpi bin Ladena, a będący członkami Al-Kaidy Saudyjczycy nigdy nie będą wypełniać poleceń Zawahiriego" - oświadczył. Ekspert przewiduje, że po śmierci bin Ladena działalność terrorystów osłabnie m.in. w Jemenie i Somalii, a "uśpione komórki" założone w regionie przez bin Ladena "stracą źródła finansowania".

Na razie za najbardziej prawdopodobnego następcę bin Ladena uchodzi Egipcjanin Ajman al-Zawahiri, będący dotąd jego prawą ręką. Choć ataki na World Trade Center i Pentagon w 2001 roku uczyniły z bin Ladena wroga numer 1 Waszyngtonu, to ich przeprowadzenie nigdy nie byłoby możliwe bez Zawahiriego - pisze Associated Press.

Reklama

Saudyjski milioner bin Laden służył Al-Kaidzie charyzmą i pieniędzmi, ale to Zawahiri zapewniał ideologiczną podbudowę, taktykę i zdolności organizacyjne niezbędne do zebrania pojedynczych terrorystów w komórki jednej siatki, rozrzucone po całym świecie. Uważa się, że po amerykańskiej inwazji na Afganistan w 2001 roku i wyparciu stamtąd Al-Kaidy to właśnie Egipcjanin zdołał względnie scalić osłabioną siatkę.

Za informacje pomocne w schwytaniu Zawahiriego oferowano 25 milionów dolarów - tyle, ile początkowo za samego bin Ladena.



Reklama

Zawahiri urodził się 19 czerwca 1951 roku na przedmieściach Kairu w rodzinie lekarzy i duchownych. Od nastoletnich lat był zafascynowany pismami egipskiego teologa Sajjida Kutba, uznawanego za ideologa ruchu fundamentalistycznego i związanego z Bractwem Muzułmańskim.

Zdaniem ekspertów te wczesne fascynacje odróżniają go od bin Ladena, który dopiero jako dorosły człowiek przystał do obozu islamskich radykałów.

W latach 70., już po uzyskaniu dyplomu lekarza, Zawahiri był aktywny w kręgach bojowników islamskich. Doprowadził do połączenia własnej organizacji z egipskim Islamskim Dżihadem i podjął próbę infiltracji kręgów wojskowych - w pewnym momencie przechowywał nawet broń we własnej prywatnej klinice.

Po zabójstwie w 1981 roku egipskiego prezydenta Anwara Sadata przez islamskich ekstremistów Zawahiri został aresztowany, choć - jak utrzymywał - o planowanym zamachu dowiedział się tylko kilka godzin wcześniej. Trzy lata spędził w więzieniu, gdzie był poddawany torturom, co jeszcze bardziej go zradykalizowało.

Po wyjściu z więzienia w 1984 roku udał się do Afganistanu (wcześniej przez kilka miesięcy przebywał tam w 1980 roku) i dołączył do bojowników, którzy walczyli po stronie mudżahedinów z ZSRR.

W tym samym czasie Zawahiri rozpoczął ponowne montowanie siatki terrorystycznej, umieszczając w otoczeniu bin Ladena egipskich członków Islamskiego Dżihadu, m.in. Saifa el-Adela, uznawanego obecnie za człowieka numer 3 w Al-Kaidzie, za którego wyznaczono 5 mln dolarów nagrody.



Ostatecznie Zawahiriego obwołano zastępcą bin Ladena; niedługo potem nastąpiły ataki Al-Kaidy na amerykańskie ambasady w Nairobi i Dar es Salaam, a następnie uszkodzenie przez terrorystów amerykańskiego niszczyciela USS Cole u wybrzeży Jemenu w październiku 2000 roku. Niecały rok później doszło do zamachów na World Trade Center i Pentagon, po którym Osama bin Laden stał się najbardziej poszukiwanym terrorystą świata.

Jest zbyt wcześnie, by określić, w jaki sposób Al-Kaida zmieni się po śmierci swojego lidera, ale pod przywództwem Zawahiriego ugrupowanie zapewnie zradykalizuje się, przeprowadzając nową falę ataków w celu pomszczenia bin Ladena - ostrzega AP.