Według dwóch badań, które zamieścił tygodnik "To Wima", tylko jeden Grek na czterech uważa, że "wybrany demokratycznie rząd" może stawić czoło kryzysowi, 30 proc. chciałoby rządu "ekspertów i technokratów", a prawie 23 proc. - "silnego przywódcy, dla którego parlament i wybory nie byłyby przeszkodą".
Aż 57 proc. "akceptuje lub raczej akceptuje" napaści słowne i fizyczne na polityków, do jakich dochodziło w ostatnim czasie.
W razie wyborów ponad 44 proc. ankietowanych życzyłoby sobie rządu jedności narodowej, 10,5 proc. chciałoby drugiego mandatu dla socjalistów, a 7,5 proc. - rządu konserwatywnego.
Prawie 53 proc. badanych byłoby skłonnych zaakceptować kontrolę ekonomiczną nad krajem, sprawowaną z zewnątrz przez strefę euro i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Nieco ponad 44 proc. sprzeciwia się takiemu rozwiązaniu.
Jednak program oszczędnościowy narzucony przez wierzycieli jest oceniany przez 62 proc. Greków jako "idący w złym kierunku". 80 proc. Greków jest za "spieniężeniem fortuny państwa", choć 47 proc. nie wierzy, że rząd dobrze przeprowadzi zakrojony na szeroką skalę program prywatyzacji kolei.