Zdaniem znawców rynku gazowego powtórka konfliktu o błękitne paliwo między Kijowem a Moskwą jest możliwa ze względu na oświadczenia władz Ukrainy o konieczności ograniczenia dostaw gazu z Rosji oraz dążenia Ukraińców do zmiany obowiązujących kontraktów gazowych.
"Główną przyczyną nieporozumień (z Rosją-PAP) są plany Ukrainy, która w 2012 r. zamierza kupić mniej gazu, niż zapisano w umowach. Po głośnych oświadczeniach ukraińskich władz o gotowości do wytoczenia procesów sądowych (ws. zmian umów gazowych z Rosją-PAP) wątpię, by Gazprom poszedł na ustępstwa w tej sprawie" - ocenił cytowany przez "Kommiersanta" analityk Maksym Szein.
Ekspert zaznaczył przy tym, że jeśli Kijów nie zgodzi się kupić w 2012 r. przewidzianych kontraktami z Rosją 33 mld metrów sześciennych gazu, Gazprom może całkowicie wstrzymać dostawy tego paliwa dla Ukrainy.
"Kommiersant-Ukraina" uspokaja, że zakręcenie rosyjskiego kurka gazowego nie grozi Ukraińcom zimnymi kaloryferami. Przytacza także słowa Jewhenija Bakulina, prezesa państwowego koncernu gazowego Naftohaz, który poinformował, że na początku września w ukraińskich zbiornikach podziemnych znajdowało się ok. 19,2 mld metrów sześciennych gazu.
"Te objętości pozwolą na bezproblemowe zapewnienie dostaw gazu w trakcie sezonu grzewczego" - czytamy.
Dziennik cytuje także premiera Ukrainy, Mykołę Azarowa, który zapewnia, że możliwy konflikt gazowy między jego krajem i Rosją nie odbije się na dostawach do państw Europy Zachodniej. "Zabezpieczymy tranzyt gazu dla Europy" - powiedział szef rządu.
Do ostatniego konfliktu gazowego między Ukrainą i Rosją doszło na przełomie 2008 i 2009 r. W jego wyniku na dwa tygodnie wstrzymano dostawy błękitnego paliwa z Rosji przez Ukrainę do państw Europy Zachodniej.