"Byłoby lepiej dla zachowania równowagi we Francji, w Europie i na świecie, gdyby Sarkozy porzucił rolę historyka i ruszył trochę głową, aby wydobyć kraj z zapaści ekonomicznej, w której się znajduje" - powiedział Bagis w czasie wizyty w Sarajewie, cytowany przez agencję prasową Anatolia. "Naszym zadaniem jako polityków nie jest definiowanie przeszłości lub minionych wydarzeń, lecz definiowanie przyszłości" - mówił turecki minister. Oskarżył następnie Sarkozy'ego, że przed wyborami prezydenckimi we Francji w maju 2012 roku ucieka się do tej tematyki w walce o głosy społeczności ormiańskiej.
"Sarkozy prawdopodobnie obrał tego rodzaju kurs, gdy wystraszył się ostatnich sondaży we Francji" - podkreślił Bagis. W czasie wizyty w Erywaniu w czwartek i piątek Sarkozy wyraził oczekiwanie, że Turcja w "dość krótkim" czasie, przed końcem jego kadencji, uzna masakry Ormian w czasie I wojny światowej za ludobójstwo.
"Nie do Francji należy stawianie komukolwiek ultimatum, nie postępuje się w ten sposób, ale ostatecznie między wierszami powinniście wyczytać, że czas nie jest nieskończony, od 1915 do 2011 - wydaje mi się, że to wystarczy na refleksję" - oświadczył Sarkozy na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Armenii Serżem Sarkisjanem.
Oznajmił, że jeśli Turcja nie uczyni tego "pokojowego gestu" i "kroku ku pojednaniu", rozważy zaproponowanie przyjęcia projektu prawa przewidującego karanie za negowanie ludobójstwa Ormian.
Przed wyborem na szefa państwa w 2007 roku Sarkozy obiecał przedstawicielom społeczności ormiańskiej we Francji, szacowanej na pół miliona ludzi, że będzie forsował taki dokument. Tekst został jednak odrzucony w maju, ponieważ nie uzyskał większości we francuskim Senacie.
Armenia i Turcja spierają się, czy masakry Ormian dokonane w czasie I wojny światowej w ówczesnym imperium osmańskim są ludobójstwem, jak uważa Erywań. Według strony armeńskiej zginęło wówczas 1,5 miliona ludzi; Turcja szacuje, że śmierć poniosło 300-500 tysięcy Ormian.