Jako jeden z pierwszych odzyskał wolność Zarganar, popularny aktor komediowy a zarazem dysydent i krytyk władz wojskowych. Lista osób zwolnionych nie została opublikowana. Birmański dziennik opozycyjny "Mizzima", który ma swoją siedzibę w Indiach, pisał wcześniej, że wśród 6359 osadzonych, których obejmie ogłoszona we wtorek amnestia, będzie co najmniej 300 więźniów politycznych.
Wśród zwolnionych dziennikarzy, działaczy demokratycznych, krytyków rządu, mnichów i przedstawicieli grup etnicznych walczących o większą autonomię są m.in. członkowie Narodowej Ligi na rzecz Demokracji noblistki Aung San Suu Kyi. "Mamy nadzieję, że na wolność wyjdzie wielu kolejnych" więźniów sumienia - powiedziała Suu Kyi, która w zeszłym roku została zwolniona z aresztu domowego, w którym spędziła ponad 15 z ostatnich 22 lat. "Jestem bardzo wdzięczna za zwolnienie politycznych" - dodała działaczka.
Jednak po rozluźnieniu kontroli mediów i ożywieniu dialogu z Suu Kyi w ostatnich tygodniach, liczba zwolnionych więźniów politycznych dla wielu nie jest satysfakcjonująca - pisze agencja Reutera. "Jest to niezadowalające" - powiedział działacz Amnesty International Benjamin Zawacki. "Biorąc pod uwagę szybkie i jakościowe kroki, podjęte w ostatnich miesiącach, mieliśmy powody, by oczekiwać, że dzisiejsze ułaskawienie będzie bardziej znaczące niż wynika ze wstępnych doniesień" - skomentował.
Jednym ze zwolnionych jest aktor komediowy Zarganar, który został aresztowany w 2008 roku. Skazano go na 35 lat więzienia za udzielanie wywiadów zagranicznym mediom, w których krytykował powolną i spóźnioną pomoc władz wojskowych dla ofiar cyklonu Nargis. Zginęło wówczas, lub zaginęło, prawie 140 tys. ludzi.
Zarganara w południe na lotnisku w Rangunie witał tłum bliskich, dziennikarzy i artystów. Zapytany o to, jaką wiadomość chciałby przekazać prezydentowi Birmy Theinowi Seinowi, odpowiedział: "Chciałbym go zapytać, dlaczego jest taki oszczędny. W więzieniach nadal jest wiele osób, które powinny zostać uwolnione". Artysta określił swoje zwolnienie jako warunkowe. "Jeśli zrobię coś nie tak, wyślą mnie z powrotem" do więzienia - powiedział w rozmowie z BBC.
Wbrew wcześniejszym doniesieniom nie został zwolniony mnich buddyjski Ashin Gambira, jeden z czołowych uczestników protestów z 2007 roku, zwanych szafranową rewolucją. Protesty zostały brutalnie stłumione przez juntę. Mnich, który wówczas miał 27 lat, za udział w demonstracjach został skazany na 68 lat więzienia. O tym, że nie został uwolniony, powiadomił adwokat mnicha.
Wśród zwolnionych więźniów politycznych jest Sai Say Htan, przywódca ludu Szanów skazany w 2005 r. na 104 lata pozbawienia wolności za odmowę współpracy w tworzeniu nowej konstytucji.
Dyplomaci w Rangunie twierdzą, że w najbliższych miesiącach na wolność mogą wyjść kolejni polityczni. Podkreślają, że we wtorek państwowa komisja praw człowieka, powołana we wrześniu przez birmańską juntę, zaapelowała w rządowych mediach o zwolnienie "więźniów sumienia", by odpowiedzieć na apele społeczności międzynarodowej.
Powszechnie ocenia się, że amnestia przyczyni się do poprawy wizerunku Birmy w świecie. USA, UE oraz birmańska opozycja od lat domagają się uwolnienia około 2100 birmańskich więźniów politycznych na potwierdzenie autentyczności reform w kraju. Amnestia dla więźniów politycznych uważana jest za warunek konieczny do tego, by Zachód rozważył zniesienie sankcji gospodarczych i politycznych wprowadzanych od lat 90.
W marcu bieżącego roku rządząca przez wiele lat junta przekazała władzę popieranej przez nią cywilnej administracji. Prezydent Thein Sein, były wojskowy, rozpoczął dialog z demokratyczną opozycją i zapowiedział dalsze reformy.
Wojskowi rządzą w Birmie od 1962 roku. W nowym dwuizbowym parlamencie generałowie i ich zwolennicy zajmują 80 proc. miejsc, zapewniając armii niesłabnącą dominację w polityce.