W tekście opublikowanym na łamach "Le Monde" faworyt wiosennych wyborów prezydenckich po raz kolejny poinformował, że chciałby zmniejszyć udział energii atomowej w produkcji elektryczności we Francji z obecnych 75 proc. do 50 proc. w roku 2025.

Jego zdaniem, taki wybór jest "pragmatyczny", gdyż zarazem modernizuje "anachroniczne już status quo", a nie jest "nierealistyczną całkowitą rezygnacją z elektrowni jądrowych".

Reklama

Kandydat socjalistów zapowiedział przy tym, że zanim podejmie taką decyzję, podda ją szerokiej konsultacji społecznej. "Nazajutrz po wyborach, jeśli otrzymam zaufanie Francuzów, otworzę we Francji wielką debatę o energetyce z szerokim udziałem tej branży i obywateli" - obiecał Hollande. Wyjaśnił też, parlament zamknie dyskusję społeczną "na mocy ustawy nakreślającej plan przemian w energetyce".

W połowie listopada Partia Socjalistyczna zawarła z Zielonymi porozumienie o sojuszu, zgodnie z którym jeśli partie te wygrają przyszłoroczne wybory parlamentarne, zamknięte zostaną do 2025 roku 24 z 58 działających obecnie reaktorów jądrowych.

Reklama

Hollande przyznał w poniedziałek, że niezależnie od przyjętego scenariusza "energetycznej przemiany" Francji innowacje pociągną za sobą podwyżki cen energii, związane między innymi z wielkimi inwestycjami w energetykę odnawialną i modernizację istniejących już elektrowni jądrowych.

Kandydat socjalistów obiecał, że jeśli zostanie szefem państwa, doprowadzi do zamknięcia najstarszej obecnej elektrowni atomowej we Francji w Fessenheim (Alzacja). Zapowiedział też, że podczas swej kadencji nie zgodzi się na budowę żadnej nowej siłowni atomowej, choć nie sprzeciwia się dokończeniu trwającej budowy reaktora tzw. trzeciej generacji (EPR) w normandzkiej miejscowości Flamanville.

Czyniąc aluzję do niedawnych wypowiedzi centroprawicy i samego prezydenta Sarkozy'ego, Hollande powiedział, że debata o przyszłości energetyki jądrowej "zasługuje na coś więcej niż karykaturę, przesadę, zaślepienie, a nawet kłamstwo".

Reklama

Kwestia rozwoju energetycznego - oprócz problemów ekonomicznych kraju i strefy euro - może być kluczowym tematem kampanii przed wyborami prezydenckimi we Francji.

Sarkozy, który popiera gorąco rozwój energetyki jądrowej, powiedział w ubiegły piątek, że "energia atomowa nie jest sprawą ani prawicy ani lewicy", tylko żywotnym interesem Francji. Zdaniem prezydenta, zamknięcie elektrowni jądrowych miałoby "dramatyczne" skutki dla kraju, grożąc - w jego opinii - natychmiastowym zlikwidowaniem "240 tys. miejsc pracy" w tej branży.

Sarkozy zadrwił w piątek ze swoich socjalistycznych przeciwników, twierdząc, że na przekór "postępowi" związanemu z atomem chcą "powrotu do średniowiecza".

Według ostatnich sondaży, Hollande pokonałby Sarkozy'ego w drugiej turze wyborów prezydenckich. Odbędą się one 22 kwietnia i 6 maja przyszłego roku.