Nowelizacja zakazuje zadawania fizycznego i psychicznego cierpienia zwierzętom. I rodzi poważne konsekwencje dla rolników. Zresztą nie tylko dla nich.
Nowa ustawa zakazuje m.in. dżokejom używania chłosty. Uniemożliwia także uwiązanie bydła na fermach. Cyrkowcom zabrania zaś wykorzystywania do pokazów słoni i lwów morskich.
Największe kontrowersje wywołał zapis zakazujący przemocy seksualnej wobec zwierząt. – Rolnicy będą zmuszeni do rezygnacji z badań USG czy inseminacji koni, świń i krów. Odtąd wprowadzenie ręki w zwierzęce genitalia jest przestępstwem – mówi w wywiadzie dla „Svenska Dagbladet” posłanka Hanna Marie Bjoerklund ze szwedzkiej Partii Centrum.
Rolnicy przekonują, że nadawnie praw człowieka zwierzętom ma poważne konsekwencje dla ich biznesu. A działalność organizacji ekologicznych zmniejsza ich konkurencyjność.
Do wzrostu kosztów hodowli drobiu doprowadziła np. słynna szwedzka pisarka Astrid Lindgren, która przed śmiercią wywalczyła dla kur większe klatki. Prawo Lindgren zakłada również, że muszą być one wyściełane specjalną trociną. Dzięki staraniom pisarki zakazano również hodowli kur znoszących ponadprzeciętnie wielkie jaja. Zdaniem Lindgren zadawało to nielotom ból. Rolnicy przekonują, że prawo Lindgren zdyskwalifikowało ich na rynku europejskim.
To jednak nie koniec. Szwedzkim ekologom udało się również uderzyć w hodowców norek i srebrnych lisów. Jak wyliczyła izba handlowa w Sztokholmie, w wyniku akcji antyfutrzanych w ciągu ostatniej dekady ilość hodowli zmniejszyła się trzykrotnie.
Liderem w walce o prawa zwierząt jest jednak nie Szwecja, ale Hiszpania. W 2008 r. parlament tego kraju przyjął rezolucję wzywającą do zagwarantowania małpom praw równych prawom człowieka. Wzywa ona do ochrony zwierząt przed wykorzystywaniem, torturami i śmiercią.