Pierwszy raz od objęcia władzy w Egipcie przez prezydenta Mohammeda Mursiego popierający go islamiści starli się w piątek w Kairze ze zwolennikami liberalnej i lewicowej opozycji. Dwunastu uczestników zajść zostało ciężko rannych. Sympatycy Mursiego zdobyli szturmem, używając kamieni, pałek i metalowych prętów, trybunę wzniesioną przez zwolenników świeckiej opozycji na placu Tahrir i zniszczyli ją.
Podczas ataku islamiści skandowali: Naród domaga się czystek w aparacie sprawiedliwości i Mursi kochamy cię. Z kolei sympatycy lewicy wołali: Precz z panowaniem Muzułmańskich Braci i Precz z Radą Konstytucyjną". Policja nie interweniowała. Mursi reprezentuje Partię Wolności i Sprawiedliwości, będącą politycznym ramieniem islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego.
Zwolennicy sił liberalnych i lewicowych spotkali się w południe na placu Tahrir na zapowiadanym od kilku tygodni wiecu, by zaprotestować przeciwko zdominowaniu przez islamistów Rady Konstytucyjnej, która ma przygotować nową ustawę zasadniczą. Jak pisze AP, obecne zajścia są kolejnym dowodem na głębokie podziały polityczne w kraju, gdzie półtora roku temu w wyniku ludowego powstania doszło do obalenia Hosniego Mubaraka.
Do zaostrzenia sytuacji w kraju przyczyniło się ostatnio uniewinnienie przez sąd 24 współpracowników Mubaraka oskarżonych o brutalną pacyfikację protestów w ub.r. Mursi zdymisjonował w związku z tym prokuratora generalnego gen. Abdela Maguida Mahmuda. Wyrok uniewinniający sojuszników Mubaraka wywołał demonstracje oburzonych Egipcjan w całym kraju. Mahmud oskarżany jest o to, że przyczynił się do decyzji sądu, nieprzekonująco przedstawiając argumenty oskarżenia.
Proces dotyczył ataku sojuszników Mubaraka 2 lutego 2011 roku, gdy na koniach i wielbłądach staranowali oni protestujących na kairskim placu Tahrir. Wydarzenia te urosły później do symbolu społecznej rewolucji, która ostatecznie odsunęła Mubaraka od władzy, oraz brutalności starego reżimu.