Z punktu widzenia polskiego leminga najbardziej istotny jest odpowiednik rosyjski. Ofisnyj płankton zarabia nieznacznie mniej i żyje podobnie. W podobne miejsca jeździ na wczasy, choć nie tak powszechnie jak w Polsce stać go na samochód. Jak wynika z danych Centrum Lewady, osoby z tej grupy społecznej zarabiają średnio ponad 30 tys. rubli miesięcznie (ok. 3 tys. zł,polski leming zarabia około 4,3 tys. zł). Socjologowie z Ośrodka Badania Opinii Publicznej Centrum Lewada przekonują, że jedynie 24 proc. banderlogów stać na zakup samochodu od ręki. Podobnie jak w przypadku Polski jest to Toyota, tyle że Camry, a nie Auris.
Leming niemiecki jest znacznie bogatszy. Ale i on ewoluował. Dziś nie jest gadżeciarzem i modnisiem jak golfiarz z lat 80. i 90. Mimo że bezrobocie w tej grupie niemal nie istnieje, pamięta recesję za rządów Schroedera. Żyje oszczędnie. W większości nie ma mieszkania własnościowego i nie zaciąga na nie kredytu. Zarabia od 14 tys. do nawet 70 tys. zł miesięcznie, ale konsumuje z umiarem.
Z kolei francuski leming jest lewakiem. W ostatnich wyborach głosował na Francois Hollande’a, licząc na zachowanie opiekuńczego status quo. 57 proc. osób z tej grupy jest właścicielami mieszkań lub domów. Aż 85 proc. z nich uważa, że spłata kredytu lub płacony czynsz pochłania zbyt dużą część ich dochodów, wynika z danych Narodowej Unii Właścicieli Nieruchomości. Dochód bobo to w przeliczeniu 11 tys zł. A kupując samochód, jest patriotą. Stawia na Renault.