Projekt ustawy przeszedł dzięki poparciu go przez opozycyjną Partię Pracy, co można oceniać albo jako dowód ponadpartyjnej zbieżności poglądów, albo jako rozłam wśród torysów, wśród których głosy rozłożyły się niemal równo za i przeciw, z lekką przewagą tych ostatnich.



Reklama

Sami uczestnicy debaty podkreślali jej powagę i złożoność problemu. Zwolennicy małżeństw jednej płci obiecywali poszanowanie dla poglądów bardziej konserwatywnie nastawionej części społeczeństwa, a zwłaszcza ludzi wierzących. Przeciwnicy doceniali prawo osób innej orientacji seksualnej do szczęścia i stabilności związków, choć w innej formie. Nawet i oni przyznawali, że stosunek do homoseksualizmu uległ w minionych dziesięcioleciach ogromnym przemianom.



Część posłów zagłosowała i za, i przeciw ustawie, na co pozwala brytyjska praktyka parlamentarna. Liczy się w niej posłów wychodzących z Izby Gmin do dwóch pomieszczeń - jednego Za, drugiego Przeciw. Każdy poseł ma prawo wrócić potem na salę i przejść powtórnie do drugiego holu. Takie głosowanie uznaje siłę argumentów obu stron.



Po głosowaniu brytyjska ustawa o małżeństwach tej samej płci trafi teraz pod obrady komisji parlamentarnej, która naniesie poprawki i wnioski płynące z debaty.