Strzały padły koło godziny 4 rano polskiego czasu, w USA była wówczas godz. 22. Całe zdarzenie rozegrało się w pobliżu baraków w pobliżu szkoły podoficerskiej w bazie Quantico, kilkadziesiąt kilometrów na południowy zachód od Waszyngtonu.
Najpierw zginął mężczyzna, potem kobieta - oboje pracowali na wojskowej uczelni. Co było motywem działań, nadal nie wiadomo.
Natychmiast wprowadzono zakaz opuszczania bazy na około 4 godziny. Na miejsce przyjechała policja. W baraku, w którym zabarykadował się żołnierz znaleziono go martwego - najprawdopodobniej się zastrzelił.
Dowództwo bazy jak na razie nie podaje imion i nazwisk zarówno ofiar, jak i napastnika.