W ciągu miesiąca Komisja Europejska przedstawi raport na temat spełniania przez Łotwę kryteriów konwergencji, który będzie podstawą decyzji o wejściu kraju do strefy euro 1 stycznia 2014 r. Wszystkie pięć warunków Ryga spełnia. Jedynym problemem jest to, że Łotysze wspólnej waluty przyjmować wcale nie chcą.
Według opublikowanego w poniedziałek sondażu instytutu TNS Latvia negatywnie do przyjęcia euro odnosi się 62 proc. ankietowanych, pozytywnie – 36 proc., przy czym 29 proc. określiło swój stosunek jako raczej pozytywny, a tylko 7 proc. – bardzo pozytywny. Odsetek zwolenników euro i tak znacząco, bo o 10 pkt proc., zwiększył się w porównaniu z badaniem z października, a przeciwników spadł o 9 pkt proc. Na Łotwie żadne referendum na temat przyjęcia euro nie jest planowane, ale legitymacja społeczna tej decyzji – nawet sondażowa – pomogłaby rządowi Valdisa Dombrovskisa.
Nie zmienia to faktu, że dzięki ogromnemu wysiłkowi, jaki mieszkańcy Łotwy podjęli po wybuchy kryzysu, stanie się ona jednym z prymusów strefy euro. Dołączy do grupy zaledwie trzech państw – Finlandi, Estoni i Luksemburga – które mają deficyt budżetowy mniejszy od 3 proc. PKB i dług publiczny niższy od 60 proc. Według danych Komisji Europejskiej z 31 marca, które zapewne będą podstawą raportu, łotewski deficyt wyniósł 1,2 proc. PKB, a dług – 40,7 proc. Także pozostałe dwa wymierne kryteria konwergencji Łotwa bez problemów wypełnia – inflacja wynosi 1,6 proc., gdy dopuszczalny poziom to 2,5 proc., zaś średnia długoterminowa stopa procentowa to 4,0 proc. wobec maksymalnego poziomu 4,81 proc. (piątym warunkiem jest co najmniej dwuletni udział w mechanizmie kursowym ERM II).
Po potężnym załamaniu gospodarczym, które przyszło wraz z kryzysem światowym (w 2009 r. PKB Łotwy spadł o 17,7 proc., a deficyt wzrósł do 9,8 proc.), rząd Dombrovskisa przeprowadził drastyczną kurację oszczędnościową, obniżając świadczenia, pensje i zatrudnienie w sektorze publicznym. Łotwa nadal jest wprawdzie trzecim najbiedniejszym państwem UE, ale w tym roku jej PKB wzrośnie o 3,8 proc., a w przyszłym – o 4,1 proc. W obu przypadkach jest to najlepszy wynik w całej Unii.
Reklama
Łotwa jest przykładem państwa, które szybko rozwiązało dwa problemy trapiące wszystkie państwa w Europie zmagające się z kryzysem – spadającą konkurencyjność mającą odzwierciedlenie w ogromnym deficycie na rachunku bieżącym oraz bańkę finansową. Jest ona teraz w lepszej kondycji niż państwa, które wchodziły w kryzys z mniejszymi problemami, ale nie przeprowadziły reform poprawiających konkurencyjność – uważa Fredrik Erixon, dyrektor Europejskiego Centrum Międzynarodowej Ekonomii Politycznej (ECIPE) w Brukseli.
Jedyną obawą w związku przyjęciem Łotwy jest jej sektor bankowy. Około połowy depozytów w łotewskich bankach należy do zagranicznych właścicieli, głównie z byłego Związku Radzieckiego. Dombrovskis odrzuca jednak jakiekolwiek analogie z Cyprem, podkreślając, że sektor bankowy jego kraju jest relatywnie mniejszy, banki mają większe rezerwy, a rząd zaostrzył przepisy w zakresie prania brudnych pieniędzy. Zresztą jak na razie po kryzysie cypryjskim, gdy prywatni inwestorzy – w dużej mierze Rosjanie – stracili część pieniędzy, nie zanotowano większych transferów do łotewskich banków.