Na ulice w stolicy kraju wyszło około 10 tysięcy osób. Żołnierze przeciwko protestującym użyli gazów łzawiących.



Sympatycy Bractwa Muzułmańskiego domagają się przywrócenia obalonego prezydenta. Argumentują, że ich celem jest "przywrócenie legitymizacji władzy". Wojsko jednak grozi brutalnym stłumieniem manifestacji. Jak donosi Al Jazeera, nad Kairem i Aleksandrią po południu przelatywało kilka wojskowych samolotów i helikopterów. Armia zapewnia, że śledzi protesty i jest przygotowana na wszystkie ewentualności.



Reklama

Dzisiejsze protesty to odpowiedź zwolenników Mursiego na wczorajsze przemówienie tymczasowego prezydenta Adli Mansura. W swoim pierwszym telewizyjnym orędziu od zaprzysiężenia, polityk zapowiedział walkę o spokój społeczny. Przyznał, że Egipt przechodzi przez krytyczny moment w swojej historii. Mansur podkreślił też, wskazując na swoich oponentów politycznych, że niektórzy chcą, by w kraju zapanował chaos.



Od 3 lipca, gdy obalono prezydenta Mursiego, w starciach między jego zwolennikami i przeciwnikami zginęło co najmniej 99 osób.