W wyniku wczorajszego ataku bronią chemiczną w Syrii zginęło ponad 1300 osób - twierdzi syryjska opozycja. Dane takie podał George Sabra z Narodowej Koalicji, siły opozycyjnej wobec prezydenta Baszara al-Assada. Wcześniejsze doniesienia mówiły o 650 zabitych po domniemanym ataku na rebeliantów w okolicach i na terenie stolicy kraju, Damaszku.

Reklama

Sabra dodał, że jest to dobicie, które zdusiło wszystkie nadzieje na pokojowe rozwiązanie konfliktu w Syrii.

Rządzący krajem zaprzeczają, jakoby użyli broni chemicznej wobec rebeliantów.

W Syrii przebywają aktualnie eksperci ONZ, którzy mieli zbadać czy w przeszłości uzyto tam broni chemicznej. Doniesienia z ostatnich kilku miesięcy mówiły o zastosowaniu przeciw rebeliantom sarinu.

Tymczasem w Nowym Jorku trwa zwołane w trybie pilnym nieformalne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dotyczy ono właśnie doniesień o użyciu broni chemicznej w Syrii. Konsultacje Rady Bezpieczeństwa odbywają się na wniosek kilku jej członków, między innymi Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych.

ONZ ocenia, że syryjski konflikt kosztował życie już ponad 100 tysięcy osób.