Gorąca atmosfera w ukraińskiej Radzie Najwyższej. Podczas debaty w sprawie odwołania gabinetu Mykoła Azarowa deputowani postanowili, że głosowanie odbędzie się w obecności rządu oraz premiera i ogłoszono przerwę. Dymisja rządu jest jednak mało prawdopodobna, ponieważ opozycja ma zbyt mało głosów. Przeciwnicy rządu tłumaczą, że władze przekroczyły wszelkie granice bijąc w sobotę przed świtem demonstrantów. Dlatego rząd powinien zostać odwołany, a winni w MSW ukarani. Oponenci władz apelują także do Wiktora Janukowycza o ustąpienie ze stanowiska. Ołeh Tiahnybok z nacjonalistycznej Swobody podkreślił, że Ukraińcy wyszli na ulice ponieważ mają dosyć rządzących, ich chamstwa, cynizmu, bandytów z milicji.
Wystąpienia są co chwile przerywane okrzykami Hańba, a to deputowanego Partii Regionów Anatolija Kinacha, który tłumaczył, że krajowi potrzebna jest nie rewolucja, a stabilność, został niemal całkowicie zagłuszony. Uzasadniał on decyzję władz o odłożeniu podpisania umowy stowarzyszeniowej stanem gospodarki i tym, że Ukraina nie może stać się surowcowym zagłębiem i eksporterem siły roboczej dla rozwiniętego świata. Dymisja rządu jest pierwszym postulatem protestujących na ulicach Kijowa i miast zachodniej Ukrainy. Kolejnym ma być usunięcie Wiktora Janukowycza ze stanowiska prezydenta.
Budynek Rady Najwyższej otoczony jest od rana przez kilka tysięcy protestujących opozycjonistów. "Odstawka" czyli dymisja - to hasło najczęściej słychać wśród demonstrantów. Praktycznie cała ulica Hruszewśkiego, przy której stoi parlament, jest wypełniona demonstrującymi. Krzyczą „Banda Won!” - chodzi o rządzących - zarzuty wobec nich to zatrzymanie eurointegracji, ale też powszechna korupcja i obniżenie stopy życiowej zwykłych Ukraińców.
Czarę goryczy przelała sobotnia pacyfikacja protestujących na Majdanie przez oddziały specjalne milicji Berkut. Berkutowcy stoją też dzisiaj pod Parlamentem. Kilka rzędów milicjantów oddziela protestujących od budynku. Ale oddzielają też manifestację zorganizowaną przez rządząca Partia Regionów. Odbywa się ona tuż przed budynkiem parlamentu, za kordonem milicji i biorą w niej udział głównie -tak zwane- „tituszki”, czyli dresiarze współpracujący z władzami.