Przywódcy ukraińskiej opozycji, wezwali protestujących na Majdanie do marszu pod budynki administracji prezydenta. Jednocześnie apelowali o pokojowy protest i nie reagowania na akcje prowokatorów.

Reklama

Kontynuowanie masowych akcji w całym kraju i przed budynkami rządowymi w Kijowie. Taka ma być odpowiedź ukraińskiej opozycji na to, że Radzie Najwyższej nie udało się odwołać rządu.

Lider partii UDAR Witalij Kliczko powiedział, że wszystkie akcje będą miały charakter wyłącznie pokojowy. Opozycja chce uniknąć prowokacji podobnych do tych, które były w niedzielę, gdy tłum wyrostków szturmował budynki administracji prezydenta. Znajdą się ludzie, którzy będą chcieli prowokować, i to nie zwolennicy opozycji, ale władzy - podkreślił. Dodał, że oponenci władz wzywają jedynie do pokojowych demonstracji i strajku generalnego.

Jurij Michalczyszyn ze Swobody przyznał w rozmowie z Polskim Radiem, że największe akcje protestacyjne odbywają się na zachodzie kraju i w centrum. Opozycja liczy na to, że uda się zaangażować w walkę także duże ośrodki studenckie ze wschodu kraju, na przykład Charków. Jak zawuażył Jurij Michalczyszyn, tam są silniejsze naciski organów władzy i mniejsza aktywność społeczna. Dlatego akcje tam nie są masowe. Są za to tutaj delegacje, po kilkaset, kilka tysięcy osób, z tych regionów - dodał rozmówca Polskiego Radia.

Odwołanie rządu poparła mniej niż połowa deputowanych. Za opowiedziało się 186 deputowanych, w tym wszyscy członkowie opozycyjnych partii: Ojczyzna, UDAR i Swoboda oraz kilku niezrzeszonych, a nawet jeden z rządzącej Partii Regionów.

Kolejna próba odwołania rządu przez parlament może się odbyć na kolejnej sesji, czyli dopiero w lutym. Na razie opozycja liczy, że nacisk na prezydenta zmusi go do zdymisjonowania Rady Ministrów.