Syryjski rząd ostrzega tureckie wojsko przed naruszaniem granicy i zapowiada, że takie działania uzna za akt zbrojnej agresji. Wcześniej siły zbrojne Turcji dostały autoryzację na jej przekraczanie w czasie walk z bojownikami Państwa Islamskiego. Minister spraw zagranicznych Syrii wprost nazwał działanie tureckich władz agresją na państwo członkowskie Organizacji Narodów Zjednoczonych.
W czwartek turecki rząd dostał od parlamentu uprawnienia do zlecania operacji militarnych, w czasie których wojsko będzie mogło przekraczać granicę z Syrią. Kilka godzin wcześniej premier Ahmet Davutoglu zapowiedział, że jego kraj zrobi wszystko, by chronić oblężone przez bojowników z Państwa Islamskiego przygraniczne miasto Kobani, zamieszkane w większości przez Kurdów. Jak dodał, Turcja jest jedynym państwem, które w realny sposób wpłynąć na rozwój sytuacji u jej sąsiadów. Jest też krajem, który najdotkliwiej odczuje skutki ewentualnego zwycięstwa islamistów.
Bojownicy Państwa Islamskiego w ostatnich kilku miesiącach opanowali znaczne tereny w Syrii i Iraku. W tym czasie wielokrotnie dopuszczali się zbrodni na ludności cywilnej, a zwłaszcza na chrześcijanach, jazydach, Kurdach i przedstawicielach innych mniejszości religijnych i narodowych.Aktualnie najcięższe walki toczą się na północy Iraku, gdzie islamiści oblegają miasto Kobani, jeden z głównych węzłów komunikacyjnych przy granicy z Turcją. Najważniejsza kurdyjska organizacja zbrojna YPG wezwała w piątek wszystkich Kurdów do stawienia zdecydowanego oporu radykałom. "Kobani będzie cmentarzem dla Państwa Islamskiego i początkiem jego końca - napisał w oświadczeniu jeden z liderów organizacji.