Tureckie samoloty zbombardowały pozycje sunnitów z samozwańczego Państwa Islamskiego na północy Syrii. Według Ankary, rakiety trafiły cztery cele, a tureckie samoloty nie przekroczyły powietrznej granicy z Syrią. Turcja do tej pory wstrzemięźliwie podchodziła do walk z terrorystami z Państwa Islamskiego. Radykalni sunnici walczą w Syrii i Iraku z Kurdami, a wzrost niezależności tych ostatnich nie jest na rękę Ankarze. Dodatkowo Państwo Islamskie jest największym wrogiem rządzącego w Damaszku, Baszara Asada. Do jego obalenia Turcja dążyła od początku wojny domowej w Syrii.
Również Państwo Islamskie do tej pory unikało ataków na Turcję. Wszystko zmieniło się w ostatnich dniach. Najpierw w przypisywanym islamistom zamachu bombowym na turecki Suruc zginęło ponad 30 Kurdów. W odwecie terroryści z Partii Pracujących Kurdystanu zamordowali 3 tureckich policjantów, podejrzewanych o współpracę z Państwem Islamskim. Wczoraj doszło do granicznej wymiany ognia między siłami Państwa Islamskiego a turecką armią. Zginął jeden turecki żołnierz i jeden terrorysta. Zaraz po tym Ankara zezwoliła USA na prowadzenie nalotów na pozycje Państwa Islamskiego ze swojej bazy lotniczej na południu kraju. Waszyngton od miesięcy starał się o taką zgodę.