Na razie Bruksela tylko domyśla się, na podstawie sygnałów z Londynu, na czym rządowi będzie zależeć. Brytyjski minister finansów w ubiegłym tygodniu potwierdził, że jego kraj sprzeciwi się budowie europejskiego superpaństwa i powie "nie" dla coraz ściślejszych relacji w Unii Europejskiej. Wcześniej brytyjskie władze opowiadały się też za wzmocnieniem roli parlamentów narodowych, aby mogły one blokować unijne przepisy.
Na liście postulatów Londynu znajdzie się także zapewne żądanie jednakowych zasad dla krajów w strefie euro i poza nią,a by te bez wspólnej waluty nie zostały odstawione w przyszłości na boczny tor. W tej sprawie Wielka Brytania będzie mogła liczyć na wsparcie Polski. Ale Warszawa zaprotestuje, jeśli Londyn będzie chciał ograniczyć świadczenia socjalne dla pracowników z innych krajów, bo to będzie oznaczało dyskryminację.
Po przedstawieniu postulatów rozpoczną się rozmowy w gronie europejskich rządów. Oczekuje się, że to będzie główny temat grudniowego szczytu, a negocjacje zakończą się na początku przyszłego roku.