Iskrzy między Leszkiem Balcerowiczem i Micheilem Saakaszwilim. Były prezydent Gruzji, a obecnie gubernator Odessy skrytykował nowy rząd na Ukrainie. Na te zarzuty od razu odpowiedział były szef NBP. Stwierdził, że ta ocena jest szkodliwa dla Ukrainy, a oskarżanie bez dowodów to zła praktyka, która przypomina mu czasy sowieckie".W popularnym talk show - informuje tvn24.pl - Saakaszwili odgryzł się polskiemu ekonomiście.
Przypomniał pewien epizod z historii Gruzji. Kiedy rząd Eduarda Szewardnadzego całkowicie ugrzązł w korupcji, kiedy sytuacja ta była bardzo podobna do tego, co dzieje się teraz na Ukrainie, wtedy Amerykanie wynajęli za duże pieniądze Leszka Balcerowicza, żeby jechał do Gruzji i udzielał porad Szewardnadzemu. On przyjechał i na wszelkie sposoby usprawiedliwiał, wybielał korupcję - mówił Saakaszwili. Zarzucił Polakowi, że wtedy on nie poparł nas, młodych reformatorów, którzy starali się coś zmienić. To najemny wybielacz skorumpowanych reżimów - mówił.
Zdaniem gubernatora, Balcerowicz stając po stronie rządu, "traci reputację, na którą rzeczywiście zasłużył. Wyciąganie ludzi z "naftaliny polskiej polityki" po to, by wybielali coś, czego wybielić się nie da, to niegodne podejście - podsumował.