Nie zaobserwowaliśmy znacznej rosyjskiej aktywności. Faktycznie jest ona mniejsza niż rok temu – powiedział James G. Foggo III podczas telefonicznej konferencji prasowej z pokładu USS Mount Whitney.
Rosyjski okręt rozpoznawczy podążał przez kilka dni za flotyllą Baltops. Byli tu od kiedy zaczęliśmy, działali bardzo profesjonalnie i nie zakłócali naszych operacji – dodał. Wyraził nadzieję na równie „profesjonalne zachowanie” Rosjan w kolejnych dniach, kiedy ćwiczenia przeniosą się dalej w zachodnie i południowe rejony Bałtyku. Admirał powiedział też, że na ćwiczeniu nie ma oficjalnych obserwatorów z Rosji. Pytany o niedawną wypowiedź szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa o odpowiedzi na działania NATO m. in. w regionie Bałtyku, Foggo powiedział, że nie uważa, by była to groźba.
Przekonanie, że Rosjanie będą nadal działać „na zasadzie profesjonalizmu” i bez zakłócania działań ćwiczących wyraził także zastępca dowódcy STRIKFORNATO, dwugwiazdkowy admirał Royal Navy Paddy McAlpine.
Operujemy głównie na wodach międzynarodowych, tak jak mamy do tego prawo – zaznaczył McAlpine. – Każdy ma prawo działać na wodach międzynarodowych, operujemy też na wodach terytorialnych krajów, które nas zaprosiły – teraz Finlandii, później będą to Szwecja i Polska. Jesteśmy transparentni, jeśli chodzi oto, co robimy i co zamierzamy robić – dodał brytyjski oficer.
Tegoroczna edycja Baltops to – jak powiedział Foggo – ćwiczenie sił morskich – zarówno marynarek, piechoty morskiej, jak i lotnictwa – w zróżnicowanych warunkach. Scenariusze zakładają użycie okrętów podwodnych (w tym roku w ćwiczeniu uczestniczą trzy takie jednostki), zwalczanie min, obronę powietrzną i desant z morza, a jedną z ćwiczonych zdolności jest utrudnianie dostępu do bronionego terytorium.
Przy okazji ćwiczenia – powiedział Foggo – marynarze znaleźli cztery niewybuchy – miny prawdopodobnie z II wojny światowej i kilka innych ładunków z wraku samolotu spoczywającego na dnie.
McAlpine podkreślił konieczność przygotowywania się do działań w trudnych warunkach, zwrócił uwagę, że Baltops – w tym roku z udziałem 17 państw – to okazja do poprawy interoperacyjności.
Ćwiczymy grupy i poszczególne okręty w przechodzeniu od jednych zagrożeń do drugich. Od zagrożeń z powietrza przez zwalczanie okrętów podwodnych do zagrożeń na powierzchni i zwłaszcza zagrożeń związanych z minami – dodał kontradm. Francesco Corvella, zastępca szefa STRIKFORNATO ds. operacji.
Baltops to coroczne ćwiczenie morskie odbywające się od 1971 r. na Bałtyku i w krajach regionu. Od 1993 r. były one częścią Partnerstwa dla Pokoju, a w manewrach zaczęły brać udział państwa partnerskie i aspirujące wówczas do członkostwa w NATO, w tym Polska. Od lat w ćwiczeniach uczestniczą Finlandia i Szwecja (w tym roku po raz 25.). W Baltops brała udział także - ostatnio przed czterema laty - Rosja.
Tegoroczne ćwiczenie rozpoczęło się w ubiegły piątek od fazy portowej w Tallinie; kolejne epizody zaplanowano na Bałtyku oraz na terenie Estonii, Finlandii, Niemiec, Szwecji i Polski. Baltops 2016 zakończy się 19 czerwca w Kilonii. W 44. edycji manewrów bierze udział ponad 6 tys. żołnierzy z 17 krajów, w tym żołnierze, okręty i lotnictwo Wojska Polskiego.
16 czerwca na poligonie w Ustce odbędzie się faza taktyczna ćwiczenia: lądowanie sojuszniczych sił amfibijnych. Polska będzie wtedy pełnić rolę państwa gospodarza, ćwicząc procedury logistycznego zabezpieczenia sił sojuszniczych.
Do głównej części ćwiczenia Polska zgłosiła również cztery myśliwce F-16, samolot patrolowo–rozpoznawczy An-28B1R oraz trzy śmigłowce - dwa Mi-14 PŁ i W-3RM Anakonda z Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. W operacji desantowej na poligonie w Ustce weźmie też udział kompania zmechanizowana z 7. Brygady Obrony Wybrzeża, która wystąpi jako OPFOR (czyli przeciwnik sił koalicyjnych), prowadząc działania na bronionym odcinku wybrzeża.
Tegoroczne ćwiczenie Baltops zbiega się z największym ćwiczeniem wojskowym po 1989 r. – Anakonda-16. Jednak jak powiedział adm. Foggo, oba ćwiczenia były planowane oddzielnie.