- Rozumiem, że ze względu na czasową zbieżność pomiędzy zajściami w Nicei, Wuerzburgu i teraz w Monachium wiele osób jest szczególnie wzburzonych. Ja też jestem wzburzony - powiedział de Maziere w sobotę po posiedzeniu federalnego gabinetu bezpieczeństwa w Berlinie.
- Pomimo tego (wzburzenia) musimy wyjaśnić i ocenić osobno kulisy, okoliczności i motywy każdego z tych czynów - zastrzegł szef resortu spraw wewnętrznych. - Konieczna jest czujność, ale przede wszystkim musimy zachować rozwagę - powiedział polityk CDU.
Zapewnił, że instytucje państwowe robią wszystko co w ich mocy, aby chronić obywateli i wolnościowy ustrój, a także by zagwarantować wolność i ład.
De Maizier zastrzegł, że nie będzie się wypowiadał na temat ewentualnych konsekwencji legislacyjnych strzelaniny. Jak wyjaśnił, jest na to za wcześnie. Podkreślił, że jak dotąd nie ma żadnych wskazówek świadczących o związkach sprawcy z międzynarodowym terroryzmem.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, minister przyznał, że "istnieją materiały, wpisy na Facebooku i coś w tym rodzaju" dotyczące zamachów w Winnenden i w Norwegii. -Za wcześnie, by przesądzać, co dokładnie się za tym dokładnie kryje, czy to była motywacja, bo przecież oba czyny były bardzo różne - tłumaczył de Maiziere.
Bawarscy śledczy zakładają, że istniał związek między piątkowym atakiem w Monachium, a zamachem, którego pięć lat wcześniej dokonał w Norwegii Breivik.
- Związek jest oczywisty - powiedział w sobotę szef monachijskiej policji Hubertus Andra. W piątek minęło dokładnie pięć lat od zabicia przez Breivika 77 ludzi w Oslo i na wyspie Utoya.
W Winnenden koło Stuttgartu w marcu 2009 roku 17-latek z zaburzeniami psychicznymi zastrzelił 15 osób, większość z nich w szkole. Następnie popełnił samobójstwo.
De Maiziere przerwał w piątek wizytę w USA, by wziąć udział w zwołanym po strzelaninie w Monachium posiedzeniu rządu. 18-letni uczeń pochodzący z Iranu zastrzelił w piątek w Monachium dziewięć osób, po czym popełnił samobójstwo.