Podjęcie decyzji było formalnością. Zapadła ona jednomyślnie (jak wszystkie decyzje przedłużające obowiązywanie sankcji) w tzw. procedurze pisemnej Rady UE, gdzie reprezentowane są kraje członkowskie.

UE wprowadziła sankcje gospodarcze wobec Rosji latem 2014 roku w związku z eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy i wspieraniem przez Moskwę prorosyjskich separatystów. Restrykcje obejmują ograniczenia w dostępie do kapitału dla rosyjskich banków państwowych i firm naftowych, ograniczenia sprzedaży zaawansowanych technologii dla przemysłu naftowego, sprzętu podwójnego zastosowania oraz embargo na broń. Sankcje zostały przedłużone do 31 lipca 2017 roku.

Reklama

Zniesienie sankcji UE uzależniła od pełnego wdrożenia porozumień z Mińska w sprawie zakończenia konfliktu na wschodzie Ukrainy. Porozumienia te nie są wypełniane; mimo to w niektórych krajach unijnych wzmagały się apele o zniesienie restrykcji wobec Rosji, które są kosztowne gospodarczo. Dlatego do niedawna spekulowano, że unijne sankcje trudno będzie przedłużyć. Debaty na temat przyszłości sankcji domagali się przede wszystkim Włosi.

Dyskusja na temat łagodzenia sankcji ucichła w obliczu sytuacji w Syrii, gdzie siły rosyjskie wspierają reżim Baszara el-Asada. Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski opowiedział się w Brukseli 12 grudnia za przedłużeniem sankcji o rok, a nie o sześć miesięcy. Jeszcze w październiku unijni przywódcy zagrozili Rosji nowymi sankcjami w związku z bombardowaniami miasta Aleppo. Przywódcy krajów UE na szczycie nie zdecydowali się jednak na ten krok.

Reklama

W reakcji na kryzys na Ukrainie UE wprowadziła oprócz tych sankcji gospodarczych jeszcze inne środki, takie jak sankcje indywidualne, czyli zakaz wizowy i zamrożenie aktywów (obecnie wobec 152 osób i 37 podmiotów), obowiązujące do 15 marca 2017 roku, oraz sankcje w odpowiedzi na nielegalną aneksję Krymu obowiązujące do 23 czerwca 2017 roku.