Jeśli nie powstrzymamy natychmiast rosyjskiej agresji bardziej zdecydowanymi środkami, będziemy w rezultacie mieli do czynienia z większą liczbą kryzysów i konfliktów, wydamy miliardy dolarów więcej na obronę naszą i naszych europejskich sojuszników, a nasza wizja Europy wolnej i niepodzielonej prawdopodobnie będzie zdruzgotana - powiedział w środę Michael Carpenter, w przeszłości dyrektor generalny Pentagonu d/s Rosji, Ukrainy i Eurazji.

Reklama

Carpenter występował w środę przed Komisją Helsińską razem ze Stephenem Rademakerem, b. dyrektorem ds. kontroli zbrojeń w Departamencie Stanu i Stevenem Piferem, byłym ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Kijowie.

Komisja Helsińska, oficjalnie zwana Komisją Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, jest niezależną agencją rządu federalnego USA, powołaną do obserwowania realizacji Aktu Końcowego Konferencji w Helsinkach z roku 1975. W skład Komisji wchodzi 9 senatorów i 9 przedstawicieli Izby Reprezentantów z obu partii politycznych oraz po jednym przedstawicielu Departamentu Stanu, Pentagonu i Departamentu Handlu.

Zdaniem trzech ekspertów, którzy wystąpili w środę podczas posiedzenia Komisji, wprowadzenie dodatkowych sankcji Zachodu wobec Rosji, pomogłoby - jak powiedział Michael Carpenter - "ukształtować myślenie Rosji" i nakłonić Moskwę do większego poszanowania porozumień międzynarodowych.

Stephen Rademaker, w przeszłości dyrektor ds. kontroli zbrojeń w Departamencie Stanu, a obecnie doradca firmy lobbystycznej, zgodził się z Carpenterem. Rademaker dowodził, że "Rosja respektuje międzynarodowe porozumienia i traktaty, takie jak Traktat o Otwartym Niebie, Układ o Redukcji Broni Konwencjonalnych w Europie, czy Układ o Całkowitej Likwidacji Pocisków Rakietowych Średniego Zasięgu, tylko wtedy, jeśli leży to w jej interesie.

Jeśli przestrzeganie porozumienia nie leży w interesie Rosji, to, jak argumentował Rademaker Rosja będzie starała się je unieważnić albo naruszyć, jednocześnie składając gołosłowne deklaracje o ich poszanowaniu, albo selektywnie wprowadzając je w życie.

Rademaker wskazał, że przykładem może być (podpisany w roku 1987 - PAP) Układ o Całkowitej Likwidacji Pocisków Rakietowych Średniego Zasięgu często łamany przez Rosję, np. poprzez rozmieszczenie rakiet Iskander w rejonie Kaliningradu. Rosja oskarża jednak Stany Zjednoczone o pogwałcenie tego traktatu – powiedział.

Reklama

Zdaniem ekspertów amerykańską odpowiedzią na taką taktykę Rosji powinno być ponowne rozmieszczenie rakiet średniego zasięgu w Europie i systemu antyrakietowego Patriot na terytorium Polski. Wśród innych kroków jakie Stany Zjednoczone mogą podjąć w celu nakłonienia Moskwy do przestrzegania prawa międzynarodowego i swoich zobowiązań, trzech byłych pracowników rządu federalnego wymieniło, zwiększenie obecności militarnej NATO na wschodnich rubieżach Sojuszu, przede wszystkim w państwach bałtyckich, demaskowanie kłamstw i manipulacji takich narzędzi kremlowskiej dezinformacji jak telewizja RT i portal Sputnik oraz pomoc w wykorzenieniu korupcji, którą Rosja - jak dowodził Michael Carpenter - stosuje jako rodzaj broni np. na Ukrainie.

Zdaniem byłego dyrektora generalnego w Pentagonie, odpowiedzialnego za politykę wschodnią tego resortu, Waszyngton niedostatecznie wykorzystuje przyjętą przez Kongres w roku 2012 tzw. ustawę Magnitskiego. Nazwa ustawy pochodzi od nazwiska rosyjskiego prawnika Sergieja Magnitskiego, który pozbawiony opieki medycznej w areszcie śledczym, w wyniku pobicia zmarł w 2009 r. w moskiewskim szpitalu więziennym.

Na podstawie ustawy Magnitskego 18 osób, które przyczyniły się do jego śmierci, objętych jest zakazem wjazdu do Stanów Zjednoczonych i sankcjami finansowymi. Steven Pifer zasugerował, co wzbudziło duże zainteresowanie, aby listę objętych sankcjami osób rozszerzyć na najbliższych krewnych skorumpowanych oligarchów i dygnitarzy związanych Kremlem. Rozszerzenie "listy Magnitskiego" o najbliższych krewnych osób objętych sankcjami - jak argumentował Pifer - spowoduje, że dzieci oficjeli z +listy Magnitskiego+ nie będą mogły jeździć na studia do Stanów Zjednoczonych, a ich żony na zakupy do Londynu.