"Nie mówimy, że dwie dotychczas rozlokowane wyrzutnie oraz pozostałe elementy systemu powinny być wycofane. Ale te, które miały być instalowane, będą musiały poczekać" - powiedział dziennikarzom przedstawiciel pałacu prezydenckiego w Seulu.
W tej sprawie ma zostać sporządzony szczegółowy raport opisujący wpływ amerykańskiego systemu przeciwrakietowego na środowisko naturalne. Według pałacu prezydenckiego jego przygotowanie może potrwać nawet rok. Dopiero po takiej ocenie przywiezione do Korei Płd. kolejne cztery wyrzutnie systemu THAAD będą mogły zostać rozlokowane i wtedy w bazie w Seongju byłaby zainstalowana pełna bateria rakiet, czyli łącznie sześć wyrzutni.
Obserwatorzy zwracają uwagę, że kwestia wpływu rozmieszczanego sprzętu wojskowego na środowisko przez długi czas była czynnikiem hamującym rozpoczęcie prac nad sprowadzaniem amerykańskiego systemu THAAD do Korei Płd. Przed kilkoma dniami prezydent tego kraju Mun Dze In wyraził opinię, że obywatele Korei Płd. chcą, by przeprowadzić taką kompleksową analizę.
Pałac prezydencki poinformował 31 maja, iż ministerstwo obrony zataiło przed prezydentem wiadomość o sprowadzeniu do Korei Płd. czterech dodatkowych wyrzutni systemu THAAD.
Rozmieszczenie systemu THAAD (Terminal High Altitude Area Defense) przez siły USA, uzgodnione przez Waszyngton z poprzednimi władzami w Seulu, było kontrowersyjną kwestią w południowokoreańskich wyborach prezydenckich w ubiegłym miesiącu. Szczególnie ostro protestowały Chiny, praktycznie jedyny znaczący sojusznik Korei Północnej. Rozmieszczaniu tego systemu na Półwyspie Koreańskim jest też przeciwna Rosja.
Korea Płn. kontynuuje program jądrowy i próby rakietowe mimo zakazujących tego rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiada też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej, która byłaby zdolna dosięgnąć terytorium USA.