- Wykorzystaliśmy wszystkie dostępne możliwości, by pomimo wszystko znaleźć rozwiązanie - powiedziała Merkel dziennikarzom w Berlinie po decyzji przedstawicieli Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) o zerwaniu negocjacji.
- Byliśmy na ścieżce, która - jak uważamy - prowadziła do porozumienia, oczywiście pod warunkiem gotowości do kompromisów - zaznaczyła szefowa rządu będąca równocześnie przewodniczącą najsilniejszej partii - CDU.
- Żałuję bardzo, przy całym szacunku dla FDP, że nie udało się nam znaleźć wspólnego rozwiązania - dodała.
Jej zdaniem podczas trwających od ponad miesiąca rozmów udało się "osiągnąć wiele dla stabilności kraju". Wśród tematów, gdzie udało się osiągnąć porozumienie, wymieniła gospodarkę, klimat, kwestie socjalne i rolnictwo.
- Faktem jest, że nie rozmowy sondażowe nie zakończyły się sukcesem - przyznała Merkel. Zapowiedziała, że skontaktuje się z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem, by poinformować go o fiasku rozmów i zastanowić się, "co dalej".
Merkel zapewniła, że partie chadeckie CDU i CSU czują się nadal odpowiedzialne za kraj. - W tych trudnych chwilach będziemy działać odpowiedzialnie - dodała.
Jej zdaniem, nawet w tak kontrowersyjnym temacie jak migracja, możliwy był kompromis. - Ten dzień jest co najmniej dniem głębokiej zadumy - powiedziała niemiecka kanclerz.
Premier Bawarii, szef CSU Horst Seehofer powiedział, że decyzja FDP jest "ciężkim balastem" dla Niemiec. Kraj nie posiada rządu pomimo wielkich wyzwań w polityce wewnętrznej i międzynarodowej - przyznał bawarski polityk. Jego zdaniem porozumienie "było w zasięgu ręki". CDU i bawarska CSU tworzą w Bundestagu jeden klub parlamentarny.
Po fiasku rozmów chadeków z liberałami i ekologami możliwym scenariuszem są przyspieszone wybory. Teoretycznie możliwa byłaby też kontynuacja poprzedniej koalicji CDU/CSU z SPD, jednak socjaldemokraci zdecydowali się ze względu na słaby wynik wyborczy przejść do opozycji. Merkel wykluczyła wcześniej rząd mniejszościowy partii chadeckich.
AfD: Merkel powinna odejść ze stanowiska kanclerza
- Merkel poniosła porażkę; nadszedł czas, by odeszła - skomentował z kolei jeden z liderów Alternatywy dla Niemiec (AfD) Alexander Gauland. - Cieszymy się, że nie doszło do koalicji z udziałem Zielonych - zaznaczył polityk partii, określanej przez niemieckie media jako "prawicowo-populistyczna".
Brak Zielonych w rządzie oznacza jego zdaniem szansę na "rozsądną politykę azylową" i na niedopuszczenie do sprowadzenia do Niemiec rodzin przez migrantów, którym przyznano jedynie czasowe prawo pobytu, a także na "powstrzymanie szaleństwa zwrotu energetycznego".
- Liczymy na to, że to bankructwo Angeli Merkel doprowadzi do zmiany sposobu myślenia w CDU - zauważył polityk AfD.
Druga współprzewodnicząca klubu Alice Weidel powiedziała, że rozmowy sondażowe służyły "wprowadzeniu wyborców w błąd", a koalicja chadeków z FDP i Zielonych była od początku niemożliwa ze względu na różnice zdań.
Przedstawiciele AfD oświadczyli, że nie obawiają się przyspieszonych wyborów. Zdaniem ekspertów na nowych wyborach najbardziej skorzystałaby właśnie ta partia.