Tymczasem według rzecznika głównej partii opozycyjnej CHP dotychczas podliczono dopiero 39 proc. głosów w wyborach prezydenckich, w związku z czym jest za wcześnie, by ogłaszać zwycięstwo Erdogana.
Prokurdyjska partia HDP nad progiem wyborczym
Prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP) przekroczyła obowiązujący w Turcji 10-procentowy próg wyborczy, zdobywając 10,3 proc. głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych - wynika z częściowych wyników po zliczeniu 77,3 proc. głosów.
Według uaktualnianych informacji publikowanych przez dziennik "Hurriyet" na stronie internetowej rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) zdobyła 43,9 proc. głosów, główne ugrupowanie tureckiej opozycji, centrolewicowa Partia Ludowo-Republikańska (CHP) - 21,8 proc., a Nacjonalistyczna Partia Działania (MHP) - 11,5 proc.
To jedyne partie, które obecnie przekraczają próg wyborczy.
W wyborach prezydenckich, które również odbyły się w niedzielę i w których dotąd przeliczono 82,1 proc. oddanych głosów, urzędujący szef państwa Recep Tayyip Erdogan wygrywa z wynikiem 54,1 proc., a jego główny rywal, kandydat CHP Muharrem Ince ma 30,0 proc.
Erdogan prowadzi po przeliczeniu 50 proc. głosów
Po przeliczeniu 50 proc. głosów w wyborach prezydenckich w Turcji w niedzielę urzędujący szef państwa Recep Tayyip Erdogan uzyskał 56,5 proc. głosów, a jego rywal, przedstawiciel opozycji Muharrem Ince - 28,6 proc. - poinformował turecki dziennik "Hurriyet".
W odbywających się jednocześnie wyborach parlamentarnych po zliczeniu 37,6 proc. głosów rządząca partia AKP Erdogana zdobyła dotychczas 47,1 proc., centrolewicowa CHP - 19,4 proc., nacjonalistyczna MHP - 12,2 proc., a prokurdyjska HDP - 9,1 proc.
Próg wyborczy w Turcji wynosi 10 proc.
Lokale wyborcze zamknięto o godz. 17 czasu lokalnego (godz. 16 w Polsce). Obserwatorzy mówią o nieprawidłowościach w głosowaniu przede wszystkim na południowym wschodzie kraju.
Niedzielne głosowanie przypieczętuje zmianę systemu rządów w Turcji z parlamentarnego na prezydencki. W myśl referendum z 16 kwietnia 2017 r. nowy szef państwa będzie miał o wiele większą władzę niż jego poprzednik, m.in. będzie jednocześnie stał na czele rządu (urząd premiera zostanie zlikwidowany). Zmieni się też liczba wybieranych posłów do parlamentu z 550 na 600 oraz wydłuży się ich kadencja - z czterech do pięciu lat.
Według sondaży obecny szef państwa Recep Tayyip Erdogan, który uchodził za faworyta wyborów, może nie uzyskać bezwzględnej większości głosów. W takim przypadku konieczna będzie druga tura 8 lipca. Wiele wskazuje na to, że w rozstrzygającej rundzie wyborów może zmierzyć się z Muharremem Incem, kandydatem centrolewicowej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), które jest obecnie największym ugrupowaniem opozycyjnym.
Ince apelował do wyborców o pilnowanie urn wyborczych, by nie dopuścić do oszustw na korzyść Erdogana. Przemawiając po zakończeniu głosowania, oświadczył, że członkowie tureckiej komisji wyborczej muszą "właściwie wykonać swoją pracę". Wyraził też przekonanie, że wyniki głosowania będą "bardzo dobre".
Także ugrupowanie Erdogana, Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), może utracić większość w parlamencie, jeśli 10-procentowy próg wyborczy przekroczy prokurdyjska Ludowa Partia Demokratyczna (HDP).
Wybory w Turcji. Obywatele wybierają jednocześnie prezydenta i parlamentarzystów
W Turcji w niedzielę o godz. 8 rano (godz. 7 w Polsce) zostały otwarte lokale wyborcze i rozpoczną się przedterminowe wybory. Po raz pierwszy w historii tego kraju obywatele będą jednocześnie wybierać prezydenta kraju i deputowanych do parlamentu.
Głosowanie będzie trwać do godziny 17 czasu lokalnego (godz. 16 czasu polskiego). Wyniki będą znane nie wcześniej niż przed godz. 21 (godz. 20 w Polsce), chyba, że Komisja Wyborcza uchyli obowiązujące do tej godziny embargo informacyjne i pozwoli na wcześniejsze opublikowanie rezultatów.
Do udziału w wyborach jest uprawnionych 56,3 mln osób, z czego 3,5 mln głosuje za granicą. 1,3 mln głosujących już oddało swe głosy w głosowaniu korespondencyjnym w dniach 7-19 czerwca. Po raz pierwszy swój głos do urn wrzuci 1,65 mln młodych wyborców.
Niedzielne wybory są pierwszymi od referendum przeprowadzonego w Turcji 16 kwietnia 2017 r., w wyniku którego system polityczny Turcji zmienił się z parlamentarnego na prezydencki. Polityk, który zostanie nowym prezydentem Turcji będzie dysponował o wiele większą władzą niż jego poprzednik.
Zmieni się też liczba wybieranych posłów do parlamentu z 550 na 600 oraz długość ich kadencji z czterech do pięciu lat.
Od 25 czerwca w Turcji przestanie istnieć urząd premiera.
Niedzielne wybory były pierwotnie zaplanowane na listopad 2019 roku. Data ta jednak została zmieniona w kwietniu przez prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który postanowił je przyspieszyć. Decyzję uzasadnił koniecznością szybkiego przejścia na bardziej efektywny jego zdaniem system rządów prezydenckich.
Faworytami są obecny prezydent, 64-letni Recep Tayyip Erdogan, który sprawuje władzę od 2003 roku, i jego Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP).
Do walki o fotel prezydencki staje sześciu kandydatów. Oprócz Erdogana o urząd prezydenta ubiegają się: Muharrem Ince z Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), Meral Aksener z nowo powstałej nacjonalistycznej Dobrej Partii (IP), Selahattin Demirtas z prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), Temel Karamollaoglu z konserwatywnej islamistycznej Partii Szczęścia (SP) oraz były maoista Dogu Perincek z lewicowej nacjonalistycznej Partii Patriotycznej (VP).
Mimo wcześniejszych przewidywań, że Erdogan nie będzie miał poważnych konkurentów w wyborach, według sondaży najprawdopodobniej potrzebna będzie druga tura, w której jego rywalem będzie 54-letni Muharrem Ince (CHP).
Druga tura miałaby się odbyć 8 lipca.
W wyborach parlamentarnych startuje 10 partii politycznych, w tym dwa bloki koalicyjne: Sojusz Ludu, w którego skład wchodzi AKP oraz opozycyjny Sojusz Narodu.
W skład Sojuszu Ludu, który popiera reelekcję Erdogana wchodzi AKP, Nacjonalistyczna Partia Działania (MHP) i skrajnie prawicowa islamistyczna Wielka Partia Jedności (BBP). Z kolei partie opozycyjne: CHP, IP, Saadat oraz Partia Demokratyczna (DP) utworzyły Sojusz Narodu i uzgodniły, że w pierwszej turze wyborów prezydenckich oddadzą głos na własnych kandydatów, a w drugiej rundzie – jeśli do niej dojdzie – zjednoczą siły przeciwko urzędującemu prezydentowi.
Podczas gdy Sojusz Ludu popiera wzmocnienie pozycji prezydenta, wszystkie partie opozycyjne są temu przeciwne i obiecują, że jeśli zwyciężą, przywrócą w Turcji demokrację parlamentarną.
Hasłem wyborczym Sojuszu Ludu jest "stabilizacja", podczas gdy opozycyjna koalicja obiecuje "zmianę".
Poprawki wniesione do ordynacji wyborczej na wiosnę, otwierają przed małymi partiami, które nie przekroczą 10-proc. progu wyborczego, ale uczestniczą w szerszej koalicji, możliwość wejścia do parlamentu na mocy ogólnego wyniku całej koalicji.
Wybory będą obserwowane zarówno przez organizacje tureckiej, jak i międzynarodowe.
Sojusz Narodu w porozumieniu z prokurdyjską HDP powołał do życia tzw. Sprawiedliwą Platformę Wyborczą, w skład której wchodzi 415 tys. członków komisji wyborczych przynależących do tych partii, a także 195 tys. wolontariuszy obserwujących proces wyborczy. W dniu wyborów nad urnami będzie też czuwać kilka tureckich organizacji pozarządowych.
W Turcji znajduje się też obserwatorzy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), wśród nich kilku Polaków.
Po zakończeniu wyborów, jako pierwsze zostaną obliczone głosy oddane w wyścigu o stanowisko prezydenta. Dopiero kiedy te wyniki zostaną ogłoszone, komisje wyborcze zajmą się podliczaniem głosów oddanych w wyborach parlamentarnych.